niedziela, 31 stycznia 2021

Co robiłam, kiedy mnie tu nie było?

Nieprzewidywalne są ludzkie zachowania. Przez prawie rok tu nic nie zamieszczałam, a właśnie przed chwilą usiadłam z laptopem na kolanach i pomyślałam, że wrzucę kilka zdjęć ku pamięci. Także skoro mam zapał - działam.
Ostatni rok minął pod znakiem szydełka. Stale coś robię - w końcu muszę czymś zająć wieczorem ręce. To taki wentyl dla głowy: myśli uciekają i przychodzi spokój. 
Co w takim razie powstało? Chyba zacznę niechronologicznie i wrzucę zdjęcia w jeszcze bożonarodzeniowej tematyce. 
Zaczęłam od autek, które "za mną chodziły" już od zeszłego roku. 


Ile bym ich nie zrobiła, było za mało. Na pewno wrócę do tego wzoru w przyszłym roku. 


Specjalnie dla Adki powstało nawet jedno w różu.




A skoro wywołałam motyw świątecznych autek, to pokażę jeszcze album w tym samym klimacie. Odgrzebałam scrapowe akcesoria i przypomniałam sobie, jaką frajdę dawała mi zabawa z papierem.





Nie mogło zabraknąć też amigurumi. 

Stale jakiś wzór wpadał mi w oko. Doba jest zdecydowanie za krótka :) 



To tylko kilka prac świątecznych, ale może reszta to już temat na kolejny wpis. 
I na bardziej regularne ich dodawanie. Ech, ten uciekający czas. 
Pozdrowienia!





sobota, 25 kwietnia 2020

Szydełkowe różności: konik i szczurek

Nie wiem, jak i kiedy mijają kolejne dni. Uciekają w takim tempie, że nie zauważam coraz większych odstępów między wpisami. Za to teraz zdecydowanie więcej czasu spędzam w domu, więc w wolnej chwili zrobiłam kilka zdjęć wcale już nie takich najnowszych "wyrobów" dla Adki. 


A w zasadzie jednego dla Ady, a drugiego dla jej koleżanki. Konik dla fanki jeździectwa miał być dodatkiem do prezentu urodzinowego, ale wirus pokrzyżował i dziecięce plany. Ada czeka każdego dnia coraz bardziej niecierpliwie na spotkanie i z każdym dniem jej przywiązanie do konika rośnie :) Swojego egzemplarza nie ma i zaczynam się obawiać, że będę musiała zacząć szydełkować drugiego, bo będzie problem z rozstaniem. 


Pluszak ma miejsce na półce nad łóżkiem. Co ja się tam naukładam, żeby jakoś wyglądało i było w miarę bezpiecznie ... :) Tam powstaje tyle różnych konstrukcji z pluszaków, książek i innych pierdół, że w głowie się nie mieści. Zawsze mam wizję przed oczami tej lawiny spadającej jej w nocy na głowę, heh. 


Dlatego na zdjęciach tylko kawałek półki. Reszta kadru nie do ruszenia - konstrukcja godna inżyniera :)
Przy okazji konika wrzucam jeszcze zdjęcia szczurka. W ogrodzie zakwitł migdałek i zmobilizował mnie do zdjęć. Tak pięknego tła chyba jeszcze nie miałam. Szkoda tylko, że jest tak ulotne i krótkotrwałe. 


Tego szczurka wychodziła sobie Ada. Chyba nie zwróciłabym na niego szczególnej uwagi, ale ona wyszperała go w książce i wypytywała, kiedy zacznę go robić. No nie miałam sumienia odmówić i mamy gryzonia!


Planów na kolejne szydełkowe prace jest już kilka. Planowanie jest baaaardzo przyjemne. Zwłaszcza teraz, kiedy czasu wolnego mam bardzo niewiele. A jak już go znajdę, to spędzam go w ogrodzie - tam o tej porze jest huk roboty. I do tego zabrałam się za szlifowanie pewnego znaleziska po poprzednich właścicielach domu. To chciałabym skończyć w pierwszej kolejności.


 Trzymajcie się zdrowo!


piątek, 3 kwietnia 2020

Kuchenny kadr z szydełkowymi jajkami z tle

Plan na szydełkowe jajka wymyśliłam już dawno temu. Zaczęłam je robić jeszcze w zimowe wieczory, bo miało ich być duuużo i miały powędrować do wielu osób. W obecnej sytuacji jaja zostają w domu i raczej już więcej ich nie będzie. Patera zapełniona, wystarczy :)


Przy okazji załapał się jeden kuchenny kadr "na pamiątkę": przy trwających pracach wszystko jest poprzestawiane. Stół stał do tej pory w innym miejscu i tutaj rezyduje tylko tymczasowo, ale takie zmiany wcale nie są złe. Zawsze to jakaś odskocznia od codzienności.


Tym razem bez odnośnika do wzoru - robiłam tak "na oko", kombinując, by zmieścić do środka szydełkową bazę.  Kolory też przypadkowe: wykorzystywałam resztki bawełnianych włóczek i powstał barwny akcent w mojej biało-czarnej kuchni. 


Jest też kilka jaj w moich kolorach: to te z białego i szarego kordonka. Są bardziej pracochłonne, bo trzeba się "namachać", by zagospodarować cienką niteczką akrylową bazę, ale musiałam zrobić coś w 100% "mojego". Wiadomo, te barwy są bliższe mojemu sercu.
I prawie zbliżamy się do Wielkiej Nocy. Szydełkowych planów związanych ze Świętami już nie mam. Po tych jajecznych klimatach zatęskniłam za amigurumi, także można się spodziewać jakiejś maskotki.
Pozdrowienia!




piątek, 27 marca 2020

Yoda na szydełku

Z jednej strony nie wiem, co w obecnej sytuacji napisać, a z drugiej ciągnie mnie do bloga. Mój zawód obecnie przeżywa tornado zawirowań, więc czasu na szydełko praktycznie nie ma. Podczas ostatnich porządków w Ady pokoju trafiłam na maskotkę, którą zrobiłam z okazji premiery nowej części "Star Wars". 


Baby Yoda był marzeniem młodej fanki, dlatego znalazłam darmowy wzór TUTAJ i szybko zabrałam się do pracy. Kolor zupełnie nie mój, ale czego się nie robi, dla dziecięcego zachwytu.



A co słychać w kwestii domowych zawirowań?
Tuż przed pandemią rozpoczęło się kafelkowanie kuchni i jadalni. Finał jest taki, że mam trochę płytek w jednym i trochę w drugim pomieszczeniu :) I końca nie widać.
Kwarantanna w tym domowym rozgardiaszu boli podwójnie, hehe.


Pozdrowienia!

niedziela, 22 marca 2020

Lampion na szydełku

Dziś mało zdjęć i niewiele słów.
Korzystając z okazji, że kuchenna wyspa zmieniła miejsce i wylądowała w jadalni( nawet nie będę komentować tych remontowych zawirowań, heh ) powstało kilka ujęć nowego tworu szydełkowego.


Lampion już w trochę wielkanocnym klimacie, do tego kilka gałązek z ogrodu na przywołanie wiosny. 


Pracy przy lampionie sporo - tym razem przekonałam się dosłownie, co znaczy koronkowa robota. Cieniutki kordonek i małe szydełko to coś zupełnie innego niż wcześniejsze szydełkowe robótki, które miałam na warsztacie.


 Cieszy niezmiernie w tym nieciekawym czasie. I choć oczekiwanie na Wielkanoc w tym roku ma zupełnie inny wymiar, to kilka chwil dziennie z szydełkiem daje głowie tak potrzebne wytchnienie.
Trzymajcie się!


sobota, 22 lutego 2020

Szydełkowy miś na domkowej półce

I zrobiła się dłuższa przerwa.
Zupełnie niezaplanowana, ale odejście bliskiej osoby zawsze wytrąca z rytmu, a powrót na właściwe tory trochę trwa. Nie umiałam się zebrać, by wrzucić tu zdjęcia, które zrobiłam już z miesiąc temu. W ramach przełamywania marazmu spróbuję tu jednak coś sklecić.


 Kolejne kadry z adkowego pokoju: półka - domek, która przywędrowała z nami z kamienicznego mieszkania. Zrobiona specjalnie dla małej jeszcze wtedy Ady przez tatę wisiała w pobliżu kuchni, kto to jeszcze pamięta, hehe ?? KLIK W domu od razu trafiła do jej pokoju. Ostatnio zamieszkał na niej retro misiek, którego zrobiłam trochę dla niej, a trochę dla siebie :) Bardzo lubię takie klasyczne zabawki. 


Miś okazał się wyzwaniem, bo jeszcze nigdy nie łączyłam szydełkowania z elementami tkanin wszytymi w projekt. Na uszkach i nogach są fragmenty materiału i choć są niewielkie, to kolejny raz udowodniły mi, że z szyciem mi nie po drodze. Jakoś nie mam do tego serca, zdecydowanie wolę szydełko.




Pomimo tych trudności, sam projekt jest świetny. A pochodzi on z mojego ostatniego zakupu książkowego. Amigurumi zdecydowanie wciąga mnie coraz bardziej, szkoda tylko, że tak niewiele jest naszych polskich pozycji na rynku. Póki co, Ada wybiera kolejne pluszaki i kolejka coraz bardziej się wydłuża :) Na szydełku następny stworek prawie na ukończeniu, będzie co pokazywać. 


Szydełkowe ubranka wydawały mi się niezwykle skomplikowane, ale teraz widzę, że nie było czego się bać. Dobry schemat to podstawa.  


A sama półeczka co kilka dni się zmienia. Nic się na niej na stałe nie zatrzyma. Ada upycha tam różne drobiazgi, a ja nie umiem jej psuć koncepcji. Czasem tylko zastanawiam się, jak się urządza te wszystkie instafriendly pokoiki, które utrzymane są w porządku i jednolitej kolorystyce? :) W każdym razie ja nie umiem. I chociaż ostatnio zaniosłam na strych pięć ogromnych kartonów wypełnionych jej zabawkami, to nadal jej pokój odbiega od ideału. 



Przy okazji pochwalę się naszym wspólnym, tzn. Ady i moim dziełem: kawiarenką, którą wykonałyśmy same od A do Z. Uwielbiam takie miniaturki, a nad nią się naprawdę sporo napracowałyśmy. Każdy element trzeba było zrobić samodzielnie, łącznie z oświetleniem, bo w kawiarence jest nawet świecący żyrandol i neon. Ada lepiła maleńkie bułeczki, donuty i torciki, a ja spędzałam wolne wieczory na składaniu wszystkiego w całość. Super opcja na wspólny czas.


Tak nam się spodobało, że zabrałyśmy się za kolejną miniaturę - tym razem na warsztacie kamper. Będzie relacja, jak tylko skończymy. 
Biorę się za zakończenie też tego wpisu - wyjątkowo mi nie szło. Zdania wymęczone i bez polotu, ale czasem tak już bywa, jak myślami się jest gdzie indziej.
Do następnego!

czwartek, 30 stycznia 2020

Szydełkowy żyrandol w pokoju dziewczynki

Jak dotąd do pokoju Adki z aparatem nie zawędrowałam, więc nadszedł w końcu dzień na nadrabianie zaległości. Pora roku fotografowaniu nie sprzyja, przynajmniej w moim wykonaniu, dlatego kiedy tylko zobaczyłam słoneczne promienie, wzięłam się za robienie zdjęć. 


Impulsem był żyrandol, który szydełkowałam sobie w letnie wieczory, siedząc na tarasie. Najgorzej, kiedy projekt odłoży się z myślą "tylko na chwilę" i nie wiadomo, kiedy zleci miesiąc albo i dwa.  
Pomysł na szydełkowany abażur zobaczyłam w archiwalnym numerze czasopisma "Molie Potrafi" i od razu przypomniałam sobie o leżącym w piwnicy metalowym stelażu, który został po poprzednich właścicielach domu. Wygrzebałam go, doczyściłam i mamy gotowy żyrandol kosztujący tyle, co dwa motki włóczki i trochę wolnego czasu. 


A w tle szafka ścienna, kupiona za grosze na wyprzedaży w Ikei. Brałam ją z myślą o pokoju Ady, ale główne przeznaczenie tego mebla to chyba kuchnia :) U nas idealnie pasowała nad łóżko i półeczki, które też czekają na fotografowanie. Niech tylko tam trochę posprzątam. 


Fotografując żyrandol nie mogłam pominąć uroczych miniaturek mebli, które kupiłyśmy z Adką latem na giełdzie staroci. Uzbierał się z tego całkiem ładny komplet, który jeszcze bierze udział w dziewczęcych zabawach.


Ja uwielbiam takie miniaturki, ostatnio nawet odwiedziłam warszawskie Muzeum Domków dla Lalek, które polecam każdej dziewczynce, i tej dużej, i tej mniejszej. 

Na regale zamiast książek figurki bohaterów "Star Wars". Nie do końca jestem przekonana, czy pasują, ale młodej fance trzeba pozwolić na taki design w pokoju :)



Tym uroczym akcentem kończę wpis i dziękuję za odwiedziny i komentarze !

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...