niedziela, 13 lipca 2014

Drobiazgi kuchenne i mała demolka.

W mojej kuchni pojawiło się kilka nowości, więc nadszedł czas na zdjęcia. 


Udało się skompletować pojemniki z ptaszkami – ta ilość już mnie satysfakcjonuje. W jednym z nich słomki do picia, bo Adka przeżywa fascynację piciem przez rurkę :)


Słój obok prawie pusty, a to dlatego, że ciastka szybko z niego znikają. Kupiony ostatnio stempelek rozpala się do czerwoności, by stała porcja słodkości zawsze czekała na chętnych. Widywałam ten stempel na wielu blogach i musiałam go kupić ze względu na Adkę – ona uwielbia pomagać mi w pieczeniu.


Jest też coś tak prostego, że aż dziwnie o tym pisać, ale muszę, bo podstawka na łyżkę sprawdza się genialnie.  Ja zawsze kombinuję, gdzie by tu ją odłożyć i nie narobić bałaganu. Teraz mam problem z głowy.


Wpadła mi tez w oko pięknie wydana gazetka o pieczeniu. To zdecydowanie moja ulubiona czynność kuchenna, więc trzy przepisy już wypróbowałam. Wszystkie wyszły pysznie, a następne już czekają w kolejce.


W kuchni nie może też zabraknąć kwiatów. Najbardziej lubię takie miksy wszystkiego po trochu.


Czajniczek nie nadaje się do gotowania wody, ale jako dzban na kwiaty sprawdza się idealnie.


A gdzie zapowiadana demolka? 
W salonie. 
Temat drugiej lampy prosił się o realizacje już od dawna, ale były pilniejsze sprawy, jednak w końcu i na to przyszedł czas. Jedno źródło światła na suficie w tym pomieszczeniu nie wystarczało i postanowiliśmy dołożyć lampę nad stołem, a tę już istniejącą przesunąć.


Przy okazji odkryliśmy jeszcze kawałek ceglanej ściany, bo kończyła się ona równo z kozą i nie wyglądało to dobrze. W sumie nic wielkiego: dziura w ścianie i wzdłuż sufitu, ale pył musiał się dostać wszędzie, hehe. Na pocieszenie jest fakt, że Mąż zrobił to w ekspresowym  tempie. Gorzej ze mną, bo nie jest tak łatwo zdecydować się na lampę. Szukam takiej nad stół i jest nawet jedna zabójczo piękna, ale i też nieprzyzwoicie droga. Zobaczymy, mam jeszcze trochę czasu do namysłu.


Stan robót na dziś wygląda tak: nie jest już źle. Zdjęcie zrobione tuż po fugowaniu cegieł , stąd ten mokry, ciemniejszy odcień.


Na razie straszy taki kikut ( to tu ma być nowa lampa ), ale to nie koniec prac w salonie. Jeszcze czeka nas trochę prucia ścian i malowanie.


I tak mijają ostatnio moje dni: pieczenie ( w ramach przyjemności ) i sprzątanie ( tu już mniej przyjemnie, za to z miłą wizją na przyszłość ). 
Pozdrowienia!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...