czwartek, 30 grudnia 2010

Skok w Nowy Rok


A właściwie galop! Czas w tym roku minął mi błyskawicznie. Wszystko za sprawą Adki, która zmieniła całe nasze życie. Ani się obejrzałam, a dziś mija dziewięć miesięcy odkąd pojawiła się na świecie. A przecież niedawno wróciłam z Maleństwem ze szpitala...

Właśnie w takim "dzieciowym" klimacie powstał konik. Kupiony przypadkiem w jednym z supermarketów za 4 złote. Leżały te kolorowe, drewniane biedaczki pośród złotych bombek, srebrnych łańcuchów i innego świątecznego plastiku. To je wzięłam do siebie :)

W dyskusję, czy przemalować, czy nie, włączyła się prawie cała rodzina :) Także narazie jeden został w pierwotnej wersji, a drugiego przerobiłam. Dostał filcowe siodełko i uzdę wraz z lejcami :) Ciekawa jestem, która z wersji bardziej się Wam podoba ?



To już mój ostatni tegoroczny wpis. Nawet nie zauważyłam, że napisałam już 100 postów! Co to za liczba! A myślałam, że jak 10 napiszę i mój zapał nie zgaśnie, to będzie sukces.

Dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne, za miłe słowa pod poprzednim postem. Serce rośnie!

Na ten nadchodzący rok życzę wszystkim pogody ducha, dobrych ludzi wokół i piękna na co dzień.

Udanego świętowania!



poniedziałek, 27 grudnia 2010

Najważniejszy Prezent


Tego roku nie zrobiłam zdjęć świątecznego stołu. Chionka też zdjęć ma niewiele. Nie to było tym razem najważniejsze.

Była Ona.

Najpiękniejszy prezent od losu. Pierwsza Wigilia z Naszą Córką.

Ubranko odświętne czekało. I to nic, że po chwili rajstopki się poskręcały. To nic, że spineczka spadła, a buciki zostały zdjęte w celu prób konsumpcji. Wyglądała najpiękniej na świecie.

Dziękuję, że jesteś Córeńko!



czwartek, 23 grudnia 2010

Najlepszego na Święta!



Wszystkim odwiedzającym moje Wymarzone Miejsce składam najserdeczniejsze życzenia:

niech te Święta będą dla Was wymarzone!

Pełne radości i spokoju, spędzone w gronie bliskich sercu osób.

Spełnienia marzeń życzy



wtorek, 21 grudnia 2010

Ze złota w biel


Pośród ozdób choinkowych i świątecznych drobiazgów trafiłam na kilka "złotych" przedmiotów.

Były to m.in. zwykłe, plastikowe dzwoneczki. Ktoś mnie nimi obdarował, a ja wcisnęłam je do szafy z myślą, że pewnie nigdy do niczego się nie przydadzą. Wczoraj przyszła mi do głowy myśl o próbie ich przerobienia. Pomalowałam gąbeczką na biało, spatynowałam i tyle. Strasznie się cieszę z tej metamorfozy i z tego, że ich nie wyrzuciałam. Dostały drugą szansę!



Z rozpędu przemalowałam też ceramiczne świeczniki. Tutaj się przyznam: to ja je kupiłam kilka lat temu. Tak tuż jest z nieprzemyślanymi zakupami. Świeczniki przeszły taką samą przemianę i wg mnie lepiej im w tym kolorze.



I jeszcze obecny kalendarz adwentowy. Ten woreczkowy narazie we fragmentach, więc odliczamy z pomocą filcowego. Kieszonki pełne cukierków opróżnia głównie Mąż :)



Spokojnych przygotowań!


sobota, 18 grudnia 2010

Kalendarz adwentowy - część pierwsza


W zeszłym roku wymyśliłam sobie, że zrobię sama kalendarz adwentowy. Zauroczona projektem haftowanego kalendarza rozpoczęłam mozolną dłubaninę. Niestety, los trochę pokrzyżował moje plany i zdążyłam zrobić tylko cztery woreczki. Pierwszy z nich prezentowałam ponad rok temu tutaj.



W tym roku też postanowiłam się za niego zabrać i znów pojawiły się kolejne cztery woreczki ( dwa nadal wykańczam, ale mam jeszcze kilka dni ). Mimo że obrazki nie są duże, haft wydaje mi się pracochłonny. Tym bardziej, że haftuję „z doskoku”: tu jeden krzyżyk, tam dziesięć i znów przerwa. Mam nadzieję, że z tym moim kalendarzem wyrobię się w ramach „planu pięcioletniego”.



Narazie wybieram te daty, które mają dla mnie jakieś znaczenie.

Obrazki w sam raz dla dzieciaków - Adka będzie miała uciechę.




Woreczki spoczęły w cynowej misie. Jeszcze niedawno zarzekałam się, że takie surowe przedmioty podobają mi się…

Kobieca naturo! Oczywiście przemalowałam misę i teraz jest jej o wiele lepiej. Pewnie na niej się nie skończy…



Mój ostatni zakup - jelonek - też zasługuje na osobne zdjęcie. Tyle się napozował przy tych woreczkach :)
( tylko po co ktoś namalował te białe placki na podstawce? )



A tymczasem pozdrawiam serdecznie!


niedziela, 12 grudnia 2010

Tak niewiele, a tak wiele ...



Niewiele wystarczy do wielkiego szczęścia... 
Piękny bukiecik bez okazji czyni dzień wyjątkowym. Mały drobiazg prosto z wielkiego serca.
Wiem, że rzadko tu zaglądasz, ale ...
dziękuję!



A do tego moja nowa słabość - broszki.
Nigdy wcześniej ich nie nosiłam, ale tyle się ich naoglądałam, że uległam i sobie ją zrobiłam.
Jest filcowa, w sam raz do zimowego płaszcza.
Pozdrawiam!

piątek, 10 grudnia 2010

Mikołaj na Mikołajki


Dzisiaj przedstawiam mojego prywatnego Mikołaja. A w zasadzie Mikołaja Adki, bo to dla niej został uszyty. Zamarzył mi się taki prezent dla niej właśnie na Mikołajki. Niestety, szycie zostawiłam na ostatnią chwilę i w "pocie czoła" wykańczałam go już 6 grudnia. Na szczęście udało się. Mikołaj zjawił się obok śpiącej Duśki tuż przed 22 i rano mogła go dokładnie obejrzeć i "popróbować".



To dopiero moja druga tildowa lalka i szycie momentami mnie przerastało. Największy problem był z płaszczem. Ile ja się nagłowiłam, jak połączyć ze sobą te wszystkie elementy, żeby płaszcz przypominały! Na dodatek gruby filc jest strasznie sztywny i ciężko go ułożyć. Jak już udało mi się z płaszczem, to poczułam niemal euforię! Miałam takie poczucie, że teraz mogę już uszyć wszystko :) Zdaję sobie sprawę z niedostatków Mikołaja, ale włożyłam w niego wiele serca i mam nadzieję,  że Adka przymknie na nie oko :)

Mikołajka wyposażyłam w haftowane serduszko z zawieszką. Spodobał mi się ten wzorek reniferków. W przygotowaniu jest jeszcze drugie, w odwróconej kolorystyce.

Na koniec chciałam podziękować za wszystkie komentarze, które tutaj zostawiacie. Są one dla mnie bardzo cenne, tym bardziej,  że sama nie zawsze mogę się Wam tym samym odwdzięczyć. Ale jestem na bieżąco z Waszymi poczynaniami blogowymi i z zachwytem obserwuję dekoracje i pomysły świąteczne.

Pozdrawiam serdecznie!



wtorek, 7 grudnia 2010

Wyniki anielskiego candy


Zgodnie z obietnicą przyszedł czas na znalezienie aniołkom nowego domu.

Z pomocą przyszedł Mąż, który podał na szybko cyfrę 6.

W ten sposób nową właścicielką aniołów została Sylvia.

Jednak to nie wszystko :) Mój wczorajszy Mikołaj obdarował mnie wymarzonym prezentem, dlatego chciałabym się moją radością jeszcze podzielić i obdarować drugą osobę. Tym razem padła liczba 10. Pod tym komentarzem kryje się Annasza. Dla niej też mam drobną niespodziankę :)

Bardzo się cieszę, że mogłam dać chociaż drobiazg od siebie.  Gratuluję dziewczynom i poproszę o kontakt na maila.

A wszystkim życzę miłego dnia i dziękuję za udział w candy.


sobota, 4 grudnia 2010

Na saneczki!


Tym razem post ekspresowy, tuż przed wyjściem na zimowy spacer. Za oknem piękne słońce i przyjemna temperatura. Cieszę się, że ta ziomowa zawierucha już poszła sobie. 

I choć słońce świeci, w mojej kuchni trochę mroczno. Okno dachowe szczelnie pokryte grubą śniegową kołdrą przepuszcza o wiele mniej światła. Ja się śniegu pozbyć ? Nie wiem. Jedyny sposób, który kiedyś przyszedł mi do głowy okazał się mało skuteczny, żeby nie powiedzieć głupi. Okna zamknąć nie umiałam, musiałam Męża na pomoc wołać i w tym roku tylko mi przypomina, żebym już więcej takich  pomysłów nie miała. Żartowniś!



Wprawdzie w tym roku jeszcze Maleńka na sankach szaleć nie będzie, ale ja już miniaturki przygotowałam.  Zwykłe saneczki z drewnaniej surówki przemalowałam i odziałam w haftowane siedzisko.

Do tego filcowe rękawiczki. Miara brana z rączki Adki. Kiedyś będzie mogła porównać, jaka była maleńka...

A tak wyglądały sanki przed metamorfozą:



Pierniki z masy solnej już gotowe. Przy nanoszeniu wzorków użyłam korektora w długopisie. Bardzo ułatwia pracę w porównaniu ze zwykłym pędzelkiem.

"Pierniczki" do zawieszenia na choince. W tym roku tylko bezpieczne ozdoby.



Pozdrawiam serdecznie i przypominam o moim candy. Aniołki już prostują skrzydła do lotu :)




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...