wtorek, 21 września 2010

Ram ciąg dalszy


Pamiętacie moją wersję pele-mele? Do jej wykonania wykorzystałam samodzielnie zrobioną ramę z gipsowych sztukaterii. Takie właśnie styropianowe listwy wykończeniowe posłużyły do oprawienia obrazu.  Zrobienie ramy jest naprawdę proste i tanie. Fakt, że styropianowe listwy nie mają takiego uroku, jak gipsowe, ale i na to jest sposób: wystarczy "pomalować" je rozcieńczonym gipsem. Uzyskuje się gipsową fakturę, a wykończyć można je warstwą białej farby akrylowej. Tak przygotowaną ramę nakleiłam na antyramę i gotowe!  Obraz cieszy moje oczy w jadalni.


Tryptyk "Irysy" dostałam w prezencie od mojego przyjaciela z czasów studenckich, który namalował go pastelami specjalnie dla mnie :) Grzegorz maluje wspaniałe prace, w zupełnie innym klimacie niż ofiarowany obraz. A na dodatek gra w zespole muzyki celtyckiej. Po prostu: talent. Osoby ciekawe jego prac odsyłam na jego stronę, naprawdę warto!

Na koniec jeszcze jedno wykorzystanie ramy. Nakleiłam ją na obramowanie monitora, na którym w sypialni oglądamy tv ( chociaż ostatnio bardzo rzadko ) i filmy na dvd. Być może dla niektórych to profanacja :) , ale strasznie mnie raził jego nowoczesny wygląd.  Monitor podwieszony jest pod sufitem i muszę przyznać, że to bardzo wygodne rozwiązanie. 



Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających!



wtorek, 14 września 2010

Tablica na zapiski

Ostatnio zaczęłam tęsknić za dekupażowaniem. W końcu w ręce wpadła mi tablica, która już z rok czekała na swoją kolej. Długo nie miałam pomysłu na motyw, ale w końcu wzór wybrał się sam. Odkąd zaczęły w kuchni rosnąć jak szalone bluszcze - zrobiłam im towarzystwo na tablicy na zapiski. I od razu przepraszam za jakość zdjęć - aparat dogorywa, a czasu na dobre ujęcie jak na lekarstwo. I ta pogoda... Zaczęłam już nawet myśleć, żeby w ogóle nie zamieszczać zdjęć, ale już nie wytrzymałam :) Tak długo mnie nie było na blogu, że aż się stęskniłam :)



Motyw pochodzi z papierowej serwetki, dodałam dekor i koronkę. Tablica wisi w kuchni i zdążyłam złapać na zdjęciu moment, kiedy nie jest jeszcze zapisana. Lubię na niej robić zapiski "ku pamięci", ale i przyczepiać drobiazgi.  


Często przyczepiam ulubione zdjęcia, wycinki z gazet, obrazki, przepisy - ciągle coś się zmienia, ale niezmiennie swoje miejsce na tablicy ma mój amulet - znaleziona w górach czterolistna koniczynka. Rolę magnesów pełnią kupione nad morzem woreczki z muszelkami.


Bluszcz pięknie zaczyna oplatać belki. Bardzo mi się to podoba i trzymam kciuki za niego, bo to bardzo wątła roślinka była.  Jakoś nie mam ręki do kwiatów - albo nie rosną wcale, albo mutują do ogromnych rozmiarów. 

 I jeszcze się pochwalę kupionym niedawno  moim własnym przepiśnikiem.  Czyż nie jest uroczy?


Na koniec moja "ulubiona dziesiątka". Wprawdzie zabawa już przebrzmiała, ale skoro zostałam wywołana do tablicy , to odpowiadam.

Lubię:

- patrzeć na moją śpiącą córeczkę ( jej błogość na twarzy i miarowy oddech to mój najlepszy wyciszacz )

- czytać książki ( a szczególnie biografie i literaturę francuską )

- jeździć samochodem i słuchać muzyki w czasie jazdy

- prasować ( bardzo się przy tym relaksuję - wiem, wiem - dziwne :) )

- cappuccino 

- szum miejskiej ulicy

- zapach powietrza po burzy

- rękodzieło wszelakie

- U2 

- surfowanie w sieci, a w szczególności wizyty u blogowych koleżanek 

Pozdrawiam i dziękuję za komentarze oraz wizyty! Bardzo mnie cieszy każde miłe słowo :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...