sobota, 26 października 2013

W moim kąciku

Ten wpis jest po części na życzenie moich Czytelniczek, które zastanawiały się, z jakiego miejsca oglądamy tv. A skoro dziś wolny dzień plus piękna pogoda, to w pędzie zrobiłam kilka zdjęć. A nawet nie kilka, dużo ich dzisiaj będzie :)


Tak właśnie wygląda ten kącik. To moje ulubione miejsce nie tylko podczas filmowych wieczorów. Za belkami jest kuchnia i to tutaj jest serce naszego mieszkania. Wieczorami robi się tu cicho i nastrojowo. Telewizor jest w przeciwległym rogu, więc to miejsce idealne.


Na zdjęciu powyżej widać skrawek dywanu, który w obecnej sytuacji jest niezastąpiony. Adka spędza tutaj mnóstwo czasu i nie wyobrażam sobie, żeby siedziała na „gołej” podłodze. A że panele do najpiękniejszych nie należą, nie żal mi ich zakrywać. Dywan, też pierwszym krzykiem mody nie jest, ale dostaliśmy go "w spadku" i świetnie sprawdza się w układzie:  dziecko plus pies :) 


Obok stoi moje biurko, przy którym spędzam wieczorami sporo czasu. 


I w końcu udało mi się kupić porządną lampkę. Liczyłam w tym temacie na TK Maxx, ale długo na nic nie trafiałam, więc w końcu wybrałam się do Ikei, gdzie znalazłam nowość – czyli białą wersję lampy ze sznurem od żelazka :)


Przyznam, że ta lampka skusiła mnie właśnie tym sznurem, bo idealnie pasuje do wiszących w tym pomieszczeniu „babeczek”.


Dotychczasowa lampka wróciła na swoje dawne miejsce na witrynkach.


Tak sobie patrzę na te zdjęcia i dochodzę do wniosku, że stolik, na którym stoi ta świeca chyba też pójdzie pod pędzel. 


W Ikei nie zaszalałam, chyba się już na nią uodporniłam :) Wypatrzyłam jednak segregatory w pastelowym kolorze i kupiłam tylko dwa, ale chyba na tych dwóch się nie skończy. 


Ostatnim, ale najważniejszym zaraz po lampce, zakupem był bluszcz, po którego leciałam przez całą halę zakupową ( może dlatego nic ciekawego nie wypatrzyłam, hehe ). Bardzo, ale to bardzo chciałam mieć taką uformowaną wersję. Piękny jest!


Zobaczcie, jaki mam piękny widok za oknem. Jesienne drzewa i zabytkowy budynek, który przypomina mi Hogwart - szkołę Harrego Pottera :) A na parapecie, tradycyjnie już, „wystawka”.


Pozdrawiam jesiennie!

sobota, 19 października 2013

Jest i telewizor.

Tydzień minął błyskawicznie, czas na następny wpis. Ostatnio narzekałam na kolejną przeróbkę w domu, ale na szczęście Mąż szybko się z nią uporał. Przyczyną tego małego remontu był… telewizor. 


Padło już pod poprzednim wpisem kilka pytań, co nas po tylu latach życia bez, skłoniło do zakupu. Prawda jest taka, że telewizji nadal nie oglądamy lub tylko wtedy, gdy sporadycznie trafi się coś interesującego, ale za to lubimy oglądać filmy na dvd. Oglądanie ich na laptopie odbiera wiele uroku i w zasadzie to jest główny powód posiadania przez nas telewizora. Jednak przyznam bez bicia, że znajdzie się też jeszcze jeden, malutki: internet. Moja fascynacja kanałami na YouTube nie maleje, a zwłaszcza tymi muzycznymi. Teraz podczas sprzątania, prasowania i innych domowych czynności włączam moją playlistę i jestem w raju :) 
I to tyle: żadnych telewizji kablowych ( czy jak one się zwą ? ) nie mamy i mieć nie zamierzamy, czasu na oglądanie też niewiele, więc dlatego tak długo zwlekaliśmy z zakupem. 


Zawsze w tym kącie mieć tv planowałam i już nigdzie więcej w domu. Ten jeden nam wystarczy. Dlaczego w jadalni: bo jest ona otwarta na kuchnię i tu spędzamy najwięcej czasu. Jakoś tak wyszło, że salon od początku był w odstawce i nawet goście wolą siedzieć tutaj. A tak na marginesie, właśnie uzmysłowiłam sobie, że muszę zrobić więcej zdjęć obu pomieszczeń, by pokazać, jak to wszystko wygląda. 
Telewizor wisi sobie na takim sprytnym uchwycie, którym można manewrować na wszystkie strony. Jednak najbardziej przerażały mnie te wszystkie kable, które stwarzają dodatkowy problem przy telewizorze wiszącym na ścianie. Na szczęście udało się znaleźć listwę maskującą, która pomieściła je wszystkie i jest na tyle ukryta za kredensem, że prawie jej nie widać. A na dodatek, można ją pomalować na kolor ściany, co przy kolejnym malowaniu uczynimy.
Przyznam od razu, że wybór telewizora pozostawiłam Mężowi, bo parametry techniczne mnie nie interesowały. Warunkiem był jedynie kolor :) I ta biel znaaaacznie zawęziła pole manewru, ale nie wyobrażam sobie w tym miejscu czarnego pudła :) 

PS Kredens już ma przemalowane ramki i wyjęte wianki. Dużo lepiej, prawda? :) 
Tylko ta podłoga ... hmmm :) 


W marcu pokazywałam moją kwitnącą azalię i ( o dziwo ) kwiat nadal ma się dobrze. Wprawdzie już nie kwitnie, ale rośnie sobie powoli, co mnie bardzo cieszy. Teraz przeniosłam ją w to miejsce, bo kiedy stała w salonie, zapominałam o jej podlewaniu. I już po zrobieniu zdjęć, rzuciło mi się w oczy, jak bardzo ona przypomina drzewko oliwne, które tak często się w blogowym świecie przewija.


Pokażę jeszcze mój ostatni zakup – notes na zapiski. Lubię notować, robić plany, spisywać pomysły, myśli. 


Jest on bardzo pomysłowo zrobiony, a tymi stronami zajmę się w pierwszej kolejności.


Na koniec przekorne zdjęcie – dowód na szaleńczy pęd świata. Dziś na zakupach natknęłam się już na słodkości bożonarodzeniowe! Adka oszalała, jak tylko to zobaczyła i wyszłyśmy ze sklepu z paczuszką czekoladek na choinkę! W październiku! Na szczęście szybko o nich zapomniała i leżą głęboko schowane, bo dla mnie to kompletny falstart. Ja o świętach nie myślę, jeszcze się piękną jesienią nie nacieszyłam.


Pozdrawiam!

niedziela, 13 października 2013

Drzwi przemalowane!


 Ostatnio zauważyłam, że przygotowanie wpisu raz w tygodniu to szczyt moich możliwości. Ale bardzo to lubię, więc i tym razem zapraszam na kolejną odsłonę minionego tygodnia. Zdjęć uzbierało się sporo, jednak najważniejsze jest zakończenie przemalowywania kolejnych drzwi.


Tak wyglądały one wcześniej ( zdjęcie zrobione po ich drugiej stronie, z innego pomieszczenia). Kolor do niczego nie pasował, okropny. Były pokryte okleiną i bez problemu dało się je przeszlifować. Później trochę cierpliwości przy malowaniu i mam odmienione drzwi za grosze.


 W końcu mogłam na nich powiesić duży wianek i wystrój coraz bardziej robi się jesienny, a nawet świąteczny. Jakoś tak te szyszeczki kojarzą mi się już z Bożym Narodzeniem…


Pisałam już o moim bziku na punkcie wywoływania i opisywania zdjęć. Kolejna setka wywołana czeka na swoje miejsce w albumie. Przy okazji wyprawy do Empiku po ich odbiór, zahaczyłam o mój ulubiony sklep, w którym znalazłam piękny album na zdjęcia.


Nie przepadam za albumami z foliowymi koszulkami na zdjęcia, dlatego te grube, sztywne karty zadecydowały o zakupie. 


 Nie odpuściłam też świecznikowi. Ten rodzaj szkła jest moim ulubionym, a kupiłam go już z myślą o świątecznej dekoracji. Będzie pasował do zeszłorocznej choineczki.


Jesień rozgościła się na dobre, a ja nadal nie skończyłam pledu. Ale jest postęp: zabrałam się za łączenie kwadratów w spore już kawałki, więc jest nadzieja, że jeszcze w tym sezonie z niego skorzystam :)


I żeby nie było nudno: znów mała rewolucja w jadalni, hehe. Po pięciu latach bez, zachciało się nam telewizora, więc trzeba było kable pociągnąć... My chyba jesteśmy skazani na wieczne przeróbki :) ( a telewizor, co najśmieszniejsze, wcale u nas nie służy do oglądania programów telewizyjnych, hihi )


Październikowa odsłona jesieni zachwyca słońcem i kolorami.


Pozdrowienia!

sobota, 5 października 2013

W wolnej chwili nadrabiam zaległości


 A te tytułowe zaległości są naprawdę solidne. Na pierwszy ogień poszedł domek na klucze. Wisi w tym miejscu już od dwóch lat, ale do tej pory miał jedną wadę: brak wypełnienia w drzwiczkach. Przez to cała zawartość była widoczna, ale ja nie miałam pomysłu, jak to zapełnić. Miałam w planach mały haft, później stemplowanie, aż w końcu mnie olśniło.


Przygotowując projekt związany z pracą, trafiłam na stronkę, gdzie można stworzyć mozaikę z dowolnych słów. Poświęcamy minutę i mamy gotową grafikę. I właśnie to serce z imionami naszej trójki przydało się do klucznika. 


Tak wyglądał mój gotowy projekt, który wystarczyło wydrukować na sztywnej kartce. Ja nie jestem biegła w programach graficznych ( choć zawsze sobie obiecuję, że się podszkolę ), więc dla mnie to wielkie ułatwienie, bo program jest naprawdę intuicyjny.Gdyby ktoś chciał stworzyć coś dla siebie, polecam tę  stronkę


Wianuszki wyjęte z kredensu, ramki pomalowane, ale jeszcze zdjęć nie zrobiłam, bo w tym kącie mamy nieplanowaną rewolucję. Jak się wszystko zainstaluje, jak powinno, pokażę efekt końcowy.
 Tymczasem wianki wylądowały na „jesiennej” tacy.


Zielony, liściasty wianek z drzwi kredensu też schowany poczeka na wiosenne dni, a zastąpił go żołędziowy następca.


Zabrałam się też za album z naszymi wakacyjnymi zdjęciami. Ostatnio ciężko mi zmobilizować się do scrapowania, a w głowie tyle pomysłów.
W końcu zrealizowałam inspirację związaną ze wstążeczkami. Takie wiązania widziałam wielokrotnie i szalenie mi się podobały, więc zgapiłam bezczelnie :)


 Już chyba nie potrafię zrobić pracy bez wielu warstw i przeszyć. Pobawiłam się też mediami, na literki nałożyłam masę pękającą i dzięki temu wyglądają na podniszczone.


Dziękuję Wam za tak wiele komentarzy, maili, miłych słów. To podwójnie przyjemne, zwłaszcza, że jestem niewdzięcznym czytelnikiem… Bywam u Was, ale nie zawsze zostawiam komentarze, choć tyle chciałabym pochwalić. Dzięki!
Pozdrawiam!

Pozdrawiam!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...