Zobaczyłam w sklepie te małe słoiczki i plan od razu był
taki: znaleźć gdzieś upchnięty drucik do wyrobu biżuterii, jakieś koraliki i
trochę czasu. Ostatnio siadałam sobie w wolnej chwili na tarasie i produkowałam
kolejne sztuki lampioników w myślą właśnie o powieszeniu na tarasie.
Słoiczki to pozostałość do jogurtowych deserach pakowanych
po dwie sztuki, więc szybko uzbierała się ich spora ilość. Wykonanie też
banalne, choć skręcanie ze sobą drucików jest mozolne i zajmuje trochę czasu,
ale efekt jest tego wart.
Panom od remontu podkradłam trochę stalowej linki - sztywnej
i niewdzięcznej w montażu jak czort :) Udało się ją jakimś cudem zamontować i
lampiony wiszą, czasem stukając o siebie na wietrze. Jest zamiar zrobić ich
duuuuużo, zobaczymy na ile mi starczy zapału.
A kiedy ostatnio zabrakło mi drucika i został tylko króciutki
kawałek, wygrzebałam koraliki plączące się po pudełku z czasów fascynacji robieniem
biżuterii i zrobiłam bransoletkę. Dla siebie, w ulubionych kolorach :)
Post byłby niepełny bez relacji z domu, także jest mały postęp w gipsowaniu. Jeden pokój na parterze skończony, sypialnia też prawie (
zostało tylko pomalowanie na biało ).
Jeśli przyjrzycie się zdjęciom to widać, że ściany nie są
wykończone do samego dołu. A powód jest banalny: tam będzie położona instalacja
ogrzewania podłogowego i wylewka, dlatego poziom podłogi się podniesie.
Teraz panowie przenieśli się na piętro do kuchni i jadalni. Tu
zajmuje miejsce piękna szafa, którą zostawili poprzedni właściciele. Będzie
stała docelowo w sypialni, ale teraz wędruje z miejsca na miejsce. Największy
problem pojawi się, kiedy będzie robiona wylewka. Wtedy chyba szafa skończy na
tarasie…
A na koniec coś czym zajmuję się w deszczowe chwile. Wywołałam
masę zdjęć dokumentujących przebieg remontu, kupiłam album i robię pamiętnik z
demolki. Będzie co oglądać i z czego się śmiać po latach ;)
Już zdjęć jest ogrom, a gdzie do końca przeprawy remontowej
? Oj, chyba się na jednym albumie nie skończy.
Do następnego!