sobota, 21 lutego 2015

Zielone.

Pisałam, że ze szczecińskiej giełdy przywiozłam coś jeszcze. Za kilka złotych obkupiłam się w osłonki na doniczki na stoisku ogrodniczym. Wieźć to wszystko przez całą Polskę to szczyt głupoty, ale za taką cenę żal było nie wziąć. A że bagażnik duży, to jakoś udało się wszystko dowieźć bez uszczerbku ( mój Mąż złapał się za głowę, kiedy zobaczył, jak z walizki wyrzuciłam  ubrania i wszystkie te skorupy owijałam w ręczniki i pieczołowicie układałam niczym puzzle, hehe). 



 Za 4 złote wpadła ceramiczna misa, która dopiero została zagospodarowana. W Biedronce są teraz mini roślinki, więc wzięłam jedną, a Adka pomogła w sadzeniu.


Do tego wariactwa dołożyłam jeszcze starca kupionego w Międzyzdrojach. Nie żebym tam po rośliny jeździła :) Weszłam do Netto, bo w pogoni za ładną fotką kompletnie przemoczyłam buty. Ze sklepu wyszłam ze skarpetkami i doniczką. Eh, ten uśmiech półgębkiem Męża :) 


A to już wspominane ujęcie. Nawet jak mi buty zalewało nacisnęłam spust migawki, zamiast uciekać :)


Na parapecie widać moje kolejne doniczkowe zdobycze z giełdy. Te były po 8 złotych!


Robiąc zdjęcia stołu musiałam tak kadrować, by nie załapały się „elementy dekoracyjne” przyniesione przez Męża. Ostatnio zastanawiałam się, czy tylko u nas jest tak, że stale coś gdzieś się podziewa? Teraz mam mały składzik opon i innych precjozów, bo przecież nowy sezon motocyklowy za pasem, więc przygotowania trwają w najlepsze. A z drugiej strony, to A. bez mrugnięcia okiem zgadza się na te moje wszystkie wariactwa wnętrzarskie, więc już niech te opony chwilę poleżą :)


Pozdrowienia!


wtorek, 10 lutego 2015

Wpis ot tak, bo sprzątam :)


Wczoraj był Dnień Sprzątania Komputera, więc zmobilizowałam się i przeprowadziłam już czystki w folderach. Siłą rozpędu zabrałam się też za bardzo już zakurzony szablon bloga. Niech Was nie zdziwią wszelkie dziwactwa, jakie mogą się tutaj pojawić. 


Wrzucam dwa najnowsze zdjęcia: nie mogłyśmy się z Adką oprzeć i z wrocławskiego Afrykarium przywiozłyśmy po pluszaku. Mnie uwiodła mała sówka, która pięknie pasuje do zimowych klimatów. Do zdjęcia Adka dodała też małpkę, sprawiedliwość musi być :)
A samo Afrykarium to temat na osobny wpis, bo robi niesamowite wrażenie.


Pozdrawiam i zabieram się dalej do pracy.

czwartek, 5 lutego 2015

"You're Never Fully Dressed Without a Smile"

Zniknęłam na kilka chwil, by złapać oddech i zmienić otoczenie. Kilka głębszych wdechów morskim powietrzem i jakby od razu lepiej. I choć ta „kuracja” wymaga dość zachodu, warto było przejechać całą Polskę.
Tytuł dzisiejszego wpisu nieprzypadkowy – te kilka nut jak żadne inne dodają mi energii. Działają na mnie jak mantra, nawet wtedy gdy na widok kolejnej igły chcę uciekać w siną dal z laboratorium.Zaryzykuję stwierdzenie, że pozytywne nastawienie działa ( cyferki na wynikach jakby ciut lepsze…ale ciiiii, lepiej nie zapeszać ).


Wybrzeże zimową porą przeraża i zachwyca. 
Jakoś mimowolnie zmieniłam ustawienia w aparacie na b&w i powstało nawet jedno wspólne zdjęcie -  znaczy moje i Męża i to jeszcze tylko w takim małym urywku :) Na opustoszałej plaży była poza nami tylko Adka, która za bardzo zajęta była przemaczaniem butów i spodni, więc musiałam radzić sobie sama. A że mój Mąż stroni od zdjęć i wszelkiego pozowania, to ten kawałek rękawiczki jest wielkim sukcesem :) Wnikliwe oko dopatrzy się tu fragmentu ekwipunku motocyklowego – tak to jest, kiedy dzieli się życie z „Bratem Wiatru”. Razem z nami przyjechały też kurtka i kask, przecież  nigdy nie wiadomo, kiedy się trafi na sprzyjającą pogodę i wolny motor, echhhh :)


Morze morzem, ale głównym celem był Szczecin, gdzie mieszka moja rodzina. Tam czas wolniej płynie na rozmowach z Babcią i zjadaniu jej smakołyków. Od dzieciństwa pamiętam też niedzielne wypady na giełdę staroci i po naprawdę długiej przerwie pojawiłam się tam znów. Nigdy nie szło mi przeglądanie tych wszystkich stoisk, ale ten dzbanek mrugnął do mnie z daleka i w zamian za 4 złote został mój. 


 Zasadziłam w nim amarylisa, którego sadzonkę kupiłam przecenioną i mam nadzieję, że jest jeszcze szansa na kwiaty. A jakby co, nie piszcie, wolę żyć w nieświadomości :)
Nowymi okazem jest też taca, która mi sprezentowano. Świetnie się wkomponowała w nasz dom razem ze storczykiem w jedynym słusznym kolorze :)


 Z giełdy przywiozłam też inne skorupy, ale to już zostawię na kolejny wpis. Nie było nawet chwili na zdjęcia. Mam nadzieję, że znad morza nie przywiozę też zapalenia płuc, bo chora już jechałam, a wiatr robił wszystko, by przemarznąć do szpiku kości.
Pozdrawiam z uśmiechem!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...