
piątek, 13 lipca 2012
Już jest! Wymarzona witryna.

sobota, 7 lipca 2012
W wolnej chwili

niedziela, 1 lipca 2012
Plany...
Witam po długiej przerwie.
Kiedy pisałam o moim ulubionym miesiącu - maju – nie spodziewałam się, jak bardzo przewrotny okaże się czerwiec. Ten miesiąc postanowił udowodnić mi, jak ciężkie może być życie… Jak w jednej chwili może uciec radość, kiedy uginasz się pod ciężarem spadających nagle problemów. Nie potrafię się uzewnętrzniać i nie to jest istotą tego bloga, ale nie mogę przejść obojętnie wobec spraw, które były moim udziałem. I choć większość z nich miała już na szczęście swój pozytywny finał, to po ludzku jestem zmęczona. Zaryzykuję nawet stwierdzenie: potwornie zmęczona. Dlatego wierzę, że nadchodzący urlopowy wyjazd pozwoli mi zresetować się i pozbyć tego, jak pisał poeta: „jaskółczego niepokoju”.
Tymczasem składam życie w całość, próbuję odszukać dawny spokój. A dużą dawkę optymizmu serwuje mi wizja wielkich zmian w moim mikrym przedpokoju. Idealnie nie będzie, ale postaramy się odtworzyć namiastkę naszych marzeń.
Kilka migawek na zachętę dla nas do dalszego działania.
Zamówiona w końcu została „witrynka - chudzinka”, jak ją nazwaliśmy. Stanie w wąskim przedpokoju. Z niecierpliwością na nią czekam.
Są też ( po miesiącu oczekiwania! ) panele na podłogę. Dechy na ścianę nadal w fazie produkcji.
Jest kinkiet - gigant, który miał być w zamierzeniu niewielki. Pośpiech to jedyne wytłumaczenie tego zakupu.
Do kuchni dokupiłam kilka drobiazgów: wieszak i pojemnik na herbatki.

A na belce suszy się tegoroczna lawenda - prezent od znajomej.

Pozdrawiam serdecznie!