wtorek, 2 lutego 2016

Krajobraz zniszczeń: level hard.

Remont trwa, każdego dnia dom wygląda coraz … gorzej :)
Zaglądam tam co kilka dni i nie dowierzam temu co widzę, hehe. Demolka doszła do takiego etapu, że „rozkopane” jest praktycznie wszystko i wygląda w środku jak po wybuchu bomby atomowej. Do jakiego etapu doszłam ja? Z nostalgią oglądam zdjęcia domu tuż po zakupie, kiedy to przypominał muzeum PRL-u ;) 


W ręce wpadł hiacynt, do niego dokupiłam osłonkę: cóż za oszczędność i logika, no trudno  :) Zapatrzona jestem bardzo w stare srebro, szkło merkury, więc dom i jego wystrój na pewno pójdą w tym kierunku. Ale to pewnie za jakieś sto lat dopiero, na razie jesteśmy na etapie prac archeologicznych ;)

No to czas na sprawozdanie!
Zaczynamy od parteru: garderoba ma nowe okno i pozbyła się płytek. Obecnie rządzi tam plątanina rurek instalacji wodno-kanalizacyjnej. Pokój obok garderoby będzie sypialnią. I tu czas na ciekawostkę: dom jest nietypowo zbudowany. Jedna jego część jest przesunięta w stosunku do drugiej i powstały dzięki temu zróżnicowane poziomy. Garderoba jest na parterze, a już do sypialni schodzi się trzy schodki w dół.


Widzicie dziurę w suficie? Nad sypialnią będzie kuchnia z jadalnią, które znajdują się na półpiętrze. Do nich można dotrzeć na dwa sposoby: jeden z nich to analogicznie z piętra trzy schodki w dół.


Skąd się wzięła dziura? Zachciało mi się zmniejszenia schodków prowadzących właśnie z piętra do kuchni. 


Niepotrzebnie zachodziły tak bardzo na ścianę, na której będzie zabudowa kuchenna. Ich obcięcie o te parę centymetrów da mi dodatkową szafkę, więc nie było się nad czym zastanawiać.


Łatwo się wymyśla, teraz trzeba powalczyć trochę z zakryciem dziury, ale podobno nie będzie źle. Mam nadzieję, bo w innym wypadku będę miała kuchnię otwartą na … sypialnię, hehe.  


W międzyczasie panowie elektrycy walczą z prądem, zadają milion pytań, a ja muszę wspiąć się na szczyt moich możliwości wizualizacyjnych, żeby w tym katakliźmie zobaczyć ustawienie zabudowy w przyszłej kuchni.


Nie zdążyłam ze zrobieniem zdjęcia schodów przed demolką, ale udało się odszukać fotkę zrobioną tuż po zakupie domu. Teraz będzie tu kuchnia, ale w tym pomieszczeniu była wcześniej sypialnia. Widać tu, jak bardzo te schody zachodzą na ścianę. 


 I na koniec jedno zdjęcie z półpiętra: zamarzyła mi się lampa, taka wisząca nad wolną przestrzenią przy schodach. Panowie elektrycy z uśmiechem marzenie zrealizowali, żartując stale ze mnie, że do wymiany żarówki będę musiała rusztowanie rozkładać :) Oj tam, tym się będę przejmować później ;)


A na koniec specjalne podziękowania dla jednego z moich Łobuzów gimnazjalistów! Mój nowy banner to dzieło tego zdolniachy: sam zaproponował, sam wymyślił, sam wykonał. Mi pozostało tylko wrzucenie ostatecznej wersji na bloga. Przyznajcie, że ładny :)
Marcin: za poświęcony czas i duży fun -  THX!

Do następnego wpisu!

19 komentarzy:

  1. Oj się dzieje. Żeby było lepiej najpierw musi być źle, czyli ta ruina. Super że prace postępują, a nie stoją w miejscu:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się z tego cieszę, ale dla takiego niecierpliwca jak ja to prawdziwy trening cierpliwości :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to cieszy kiedy zmian czasami dokonują ludzie zupełnie z zaskoczenia:)Fajny baner i taki świeży, nieobliczalny jak Twój dom, który rośnie i nie mów, że nie widać efektów...Kochana ja wiem, że jeszcze sporo pracy, ale będzie pięknie, zobaczysz:) ja już się nie mogę doczekać na kolejny post:) a dziury może nie zalepiaj, gorąca kawka co rano będzie Cię wołać swym zapachem, jak w tej reklamie hihihi
    Buziaki:)
    Aga z Różanej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki pozytywny komentarz, aż się uśmiałam :) Musisz miec w sobie mnóstwo pozytywnej energii! A ja się cieszę z remontu, naprawdę, tylko momentami to nie wiadomo czy się śmiac czy płakac ;) Ale pomysł z tą dziurą w kuchni - godny zapamiętania :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ach te remonty, tyle roboty za nami a ile jeszcze przed nami:) dziękuję za odwiedziny u mnie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mamy obie co robic, nie ma nudy :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  5. Mnie zawsze przerażają remonty... kable, kurz, wiercenie.... Eh!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja nie jestem ich fanką, dlatego dziękuję Bogu, że mieszkam w czystym mieszkaniu i demolkę oglądam tylko z doskoku :)

      Usuń
  6. Eeech , ja aż takich remontów nie lubię ;-) , choć rozumiem ,że potrzebne są :-) ..ale za to potem będzie co podziwiać :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie ;) Ale z taką świadomością kupowany był ten dom, że remont będzie. Jeszcze trooooooochę to potrwa :)
      Pozdrowienia!

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dziękuję gorąco za wiarę! :))))))))))))))))

      Usuń
  8. Moja Droga, czy Ty masz już wszystko wybrane? Kafle, podłogi, te rzeczy? Dociera do mnie powoli, ile przed nami wyborów, ale tak bardzo się cieszę, że jest mi dane :) Wybraliśmy projekt, dziś zapadła ostateczna decyzja. Pani architekt jest, pan geodeta jest. Ekipa w gotowości ponoć od wiosny, wszystko się klei. Ale też ja mam cierpliwości ostatnio wystarczająco, nie od wiosny, to od lata, po co się denerwować...
    :)
    Uściski,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcheweczko :))))
      Nic! nie mam wybrane! Jakaś wizja w głowie jest, ale konkretów w ogóle nie mam. Nadal tkwię w tej totalnej demolce i nie umiem wyjśc poza ten schemat: wyburzamy, wiercimy, zmieniamy :)
      Ależ się cieszę z Twojego domu, już mocno kibicuję!
      PS Wysłałam @ :)
      Ściskam!

      Usuń
  9. Chyba się powtarzam, ale - ile tam się dzieje! Będzie pięknie. Dzięki tym nietypowym poziom domek będzie jedyny w swoim rodzaju. Super.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż za dużo momentami się dzieje ;)Tak, dom jest nietypowy, ten układ jest jego wielkim atutem. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj nie remontów to ja nie lubię ;) ale efekt pozniej jak cieszy... Warto sie przemęczyć.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...