Nasz Jotul od tygodnia ogrzewa nasze mieszkanie, a ja nadal
nie mogę się nadziwić, jak przytulną atmosferę potrafi stworzyć.
Podłączenie poszło gładko i na szczęście udało się uniknąć
długiej rury biegnącej po ścianie. Widziałam niektóre aranżacje, na których ta
rura ładnie się komponuje, ale nie potrafiłam się do niej przekonać i u nas
koza podłączona jest do komina z tyłu.
Ten kąt czeka na szary fotel, ale na razie musi wystarczyć zastępca,
który i tak dzielnie spełnia swą rolę – wieczory w pobliżu kominka mają jednak
swój urok.
Pojawiła się za to nowa lampa – zupełnie prosta, ale pasująca
do fotela, który chodzi mi po głowie :)
Zapas drewna już zrobiony, mrozy mogą nadchodzić. Teraz to
już w ogóle nie chce mi się wychodzić z domu, ten piecyk ma w sobie jakieś przyciąganie
:) Dla mnie jest on wielką atrakcją, bo całe dzieciństwo spędziłam w bloku i
kominki to tylko na filmach oglądałam, a teraz mam swój :) Marzenia się
spełniają!
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za dobre słowo i kciuki.
Powoli dochodzę do siebie po tych wszystkich chorobowych przejściach i liczę na
lepszy pod tym względem luty.
