Uff, w końcu mogę znów coś tutaj napisać. Wracam, zamieszczając zdjęcia łóżka stojącego w sypialni. To do niej wprowadziła się przed rokiem Adka i wraz z nią zawitał różowy kolor na ścianach. Łóżko wybierane było w pośpiechu i jedynie na podstawie zdjęć w internecie. Miało być wygodne, bo to w nim musiałam przeleżeć wiele miesięcy. Wygląd był wtedy dla mnie sprawą drugorzędną... Ale nie narzekam na nie. Jest szerokie, zmieści nawet śpiącą u rodziców "na waleta" Adkę. Z kołdrą było już gorzej i po roku walki o nią kupiliśmy kołdrę o wymiarach 200x200. I od razu nową pościel. Ta na zdjęciach jest ładna, ale gnieciuch z niej okropny.
Lniane poszewki dostałam od Mamy. Ozdobione haftem wstążeczkowym, który bardzo mnie intryguje, ale narazie nie będę zgłębiać jego tajników. Chyba, że na emeryturze :)
Zawsze chciałam mieć kinkiety przy łóżku, więc kupiliśmy lampki, które takowymi mi się wydawały. Jakie było moje rozczarowanie, kiedy po otworzeniu pudełek zobaczyłam kable. Okazało się, że to zwykłe lampki podłączane do kontaktu. Na szczęście, Mąż przerobił je na kinkiety.
Chociaż czasu mam niewiele, staram się choć chwilę znaleźć na czytanie. To w łóżku jest najprzyjemniejsze :) Ostatnio zachwyciłam się pozycją "Uniwersytet Dziecięcy". W ramach eksperymentu, wielu naukowców spróbowało odpowiedzieć na nurtujące dzieci pytania, np. dlaczego jedni ludzie są biedni, a inni bogaci? Fascynujące są nie tylko odpowiedzi, ale i same pytania, które rodzą się w małych główkach, a z którymi i dorośli mają problemy.
Życząc wszystkim dobrych snów,
pozdrawiam serdecznie!