Pojawienie się dziecka w moim życiu to rewolucja we wszystkich płaszczyznach. Tej mieszkaniowej też. Jeszcze zanim Maleńka pojawiła się na świecie, ustaliliśmy, że narazie Nowy Lokator zamieszka w naszej sypialni. Takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Dla mnie najważnejsze było mieć Adkę blisko siebie i przyznam, że jest to bardzo wygodne rozwiązanie, zwłaszcza w nocy. A minusy: nagle sypialnia stała się placem zabaw, łazienką i kuchnią w jednym :) Czasem ciężko zapanować nad milionem zabawek, akcesoriów pielęgnacyjnych, ubranek itd. Ale to stan tymczasowy. Jak Adka trochę podrośnie, przeprowadzimy ją do osobnego pokoiku. Narazie dostała w naszej sypialni swój kącik i staramy się, żeby był dla niej jak najmilszy.
Specjalnie dla Maleńkiej przemalowaliśmy ściany na dwa odcienie różu. Początkowo miałam opory, ale końcowy efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Sama nie miałam nigdy różowego pokouju, to teraz nadrabiam :) Wybór łóżeczka był prosty: musiało być białe i tu pomocna okazała się Ikea. Pamiętam, jak dzień po narodzinach Maleńkiej Mąż jechał po nie i w pośpiechu składał, żebym miała niespodziankę po powrocie do domu. Po chwili okazało się, że brakuje mi wygodnego fotela i ten też szybko stanął obok łóżeczka. Bardzo lubimy w nim zasiadać, a nawet czasem przysypiać :)
Wiklinowy kosz to staroć z odzysku. Przemalowany na biało czeka na materiałowe wypełnienie, ale już świetnie sprawdza się jako schowek na rosnącą w zastraszającym tempie liczbę zabawek. Nie zabrakło też miejsca na kocyk zrobiony dla Małej przez Prababcię, moje hafty i półeczkę z drobiazgami. A na niej wiszą woreczki od Elle - doskonale się wpasowały. Dziękujemy raz jeszcze!
A na koniec Duśka z jej Przyjacielem. Bohun pokochał ją miłością bezgraniczną. Towarzyszy jej wszędzie, asystuje przy karmieniu i przewijaniu i tylko czeka na chwilę naszej nieuwagi, żeby móc ją polizać :) Mała odwdzięcza się mu uśmiechami, piskami i "zagadywaniem". Zaczynamy się obawiać, że jej pierwsze słowo to będzie " Bohun" :)