środa, 27 stycznia 2016

Może być trochę sentymentalnie? ( ale nadal z remontem w tle )

Wiecie: jestem typem osoby, która rozbiera wszystko w myślach na najdrobniejsze szczegóły. Analizuję, układam najróżniejsze scenariusze, baaa ileż to razy przekombinuję. Ale są takie sprawy, których nie jestem w stanie ogarnąć rozumem, które wymykają się jakimkolwiek schematom. Jedną z takich nieodgadnionych historii są moje Łobuzy. Byli uczniowie, którzy pamiętali o urodzinach, wpadli z wizytą, przynieśli prezent i ogrom radości.


Nie pojmuję tego, że im się chce odwiedzać nauczycielkę o 20 lat od nich starszą, że wolny weekendowy wieczór spędzają w moim towarzystwie. To wyjątkowe i bardzo cenne, taka historia do zapamiętania na resztę życia. I zdanie, które pewnie będę zawsze wspominać: „Takiej Pani się nie zapomina”. I kubeczki zostaną, pójdą ze mną do nowego domu, będą o Łobuzach przypominać.
 Wiem, że tu czasem zaglądacie:
Dziękuję Wam ! Jesteście niesamowici!


A co nowego w domu?
Ostatnie dni minęły pod znakiem elektryki. Rozmieszczenie gniazdek, włączników, lamp będzie mi się śniło pewnie jeszcze długo po nocach, bo to nie było łatwe. Nie lubię takich znaczących decyzji, kiedy jakakolwiek następna zmiana nie jest łatwa. Zdecydowanie wolę urządzanie, meble można przesunąć, ozdoby przenieść w inne miejsce.


Wszystkie pomieszczenia wyglądają mniej więcej tak samo: przeorane ściany i metry kabli kłębiących się w każdym kącie.


 Poniższe zdjęcie wrzucam ku pamięci, ze względu na tapety na ścianach. Jasne, że są do usunięcia, ale jak nigdy nie byłam ich zwolenniczką, tak te wzory jakoś mnie urzekły, zwłaszcza w Adkowym pokoju.


Wszędzie to samo:
 Salon:


Pokój Ady:


 Hol z niefrasobliwie wiszącą instalacją alarmu:



Na parterze ze spiżarką w tle:


A żeby nie było tak „prądowo” tylko, to jeszcze fotki z salonu, gdzie ceowniki czekają już tylko na pospawanie ich ze sobą


oraz z dolnej łazienki, gdzie już za chwilę pojawią się nowe rury. 


A jakie kolejne plany?
W mieszczą się w trzech krótkich słowach:
woda, prąd, gaz :)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Okna już prawie są!

Tak poważny remont zimową porą to spore utrudnienie, ale na razie mróz nie powstrzymuje robót. W trakcie – wstawianie okien. Wiatr hula po pokojach przedostając się przez szczeliny pomiędzy oknami a murem, ale nie oparłam się zajrzeniu tam i zrobieniu kilku zdjęć.


Okna jeszcze nie są wykończone, ale już można cos podejrzeć. Najbardziej ciekawa byłam okna w salonie, które zmieniliśmy kompletnie. Teraz jest porządne, szerokie wyście na taras. I co najważniejsze: okno się przesuwa, a nie otwiera do wewnątrz pokoju. Oj, myślami już jestem gdzieś przy lecie, kiedy będę mogła posiedzieć sobie właśnie na tarasie. 


Taras jest na wysokości piętra,( pod nim jest garaż ) i okala on dwie ściany domu. Jest naprawdę spory i coś czuję, że latem będzie to moje ulubione miejsce. 


 A co oprócz okien? W tych dziwnych skrzynkach na wyłomie ściany wylany został beton.


Następnie skrzynki zostały zdemontowane, a betonowe bloczki schną, na co potrzebują min. 2 tygodnie. Po tym czasie zamontowane zostaną nadproża ( jeden ceownik już sobie tam leży ) i będzie można usuwać stemple.


Nie ma też już drzwi w drugiej części pokoju Ady. ( Na zdjęciu poniżej widać, w którym miejscu się one znajdowały ).


Ta sama historia z betonowymi bloczkami powtarza się w wyburzonym przejściu pomiędzy kuchnią i jadalnią.


A na koniec same „smaczki” :)
Moja garderoba jakimś dziwnym trafem wygląda coraz gorzej, hehe. Zmniejszone zostało okno, ze względu na symetrię tej ściany w budynku. Tzn. nad garderobą jest górna łazienka, w której zamiast wanny będzie prysznic, a żeby na niego było miejsce, okno musiało zostać zmniejszone.


Za oknem wysoki, zielony, naturalny „mur”, kolejny dom daleko, ale jakoś nie mam zapędów ekshibicjonistycznych i wolałam nie kąpać się „w oknie” ;)


 A że przy takich pracach jakieś straty zawsze są, to tym razem na koncie jest jeden rozbity sedes :)  Podczas ściągania ze ściany, bojler wymknął się spod kontroli i spadł na podłogę. Kafelki muszą być pancerne, bo na nich nie ma nawet śladu, za to sedes pożegnał się z nami wcześniej, niż to planowaliśmy, hehe. Na szczęście godnie zastąpił go tymczasowo kolega z dolnej łazienki, tzn. mojej obecnej garderoby. Po tych ekscesach, bojler tym bardziej żegnam bez żalu ;)


A co w dalszej kolejności? Zakończenie prac z oknami i prace nad instalacją elektryczną. Obecnej nic nie można zarzucić, ale jak już remontujemy, to przyda się jej odświeżenie i wprowadzenie kilku udogodnień.


Pozdrawiamy razem z moim 11-letnim już Bohunem, który dzielnie jeździ każdego dnia „na ranczo” i dogląda prac. Tyle terenu ma teraz do pilnowania, same nowe obowiązki na tym psim łebku :)

wtorek, 12 stycznia 2016

Co nowego?

Dni mijają, a roboty w domu jakby nie ubywa :)


Ostatnie dni minęły pod znakiem styropianu i wypełniania nim wnęk, w których osadzone były grzejniki. 


Teraz wszystko spokojnie wysycha, bo krok milowy przed nami: od dziś wymiana okien! Bardzo jestem ciekawa efektu po ich wstawieniu.


W jednym z pokoi na parterze znalazłam też takie „coś” na wszystkich ścianach i szczerze mówiąc, nawet nie dociekałam, po co ? :) Jeśli to ma sprawić, że ściana będzie pięknie równa, to jestem za !



A że trafił się nam remont zimową porą, to trzeba sobie jakoś radzić z temperaturą, zwłaszcza, że wszystkie grzejniki już zostały zdemontowane. Na półpiętrze dotychczas grzała w samotności tymczasowa koza ( pokazywana tu ), a od kilku dni dołączyła do niej „kózka” w piwnicy. Podarowana przez znajomego, idealna jako prowizorka na ten okres :)


A to jedno z moich ulubionych zdjęć: widok z półpiętra na parter. Otwarta przestrzeń bez zamkniętej klatki schodowej to był główny argument decydujący o kupnie właśnie tego domu.


 I mam jeden wielki plan związany z tym miejscem, którego w tym roku jeszcze się nie udało zrealizować. Już na przyszłe święta, tam na dole, obok schodów stanie wieeeeeeelka choinka, której czubek będzie sięgał aż do piętra. W tym roku się nie udało, bo tuż przed Bożym Narodzeniem pojawiła się wylewka na parterze, ale w przyszłym: musi :)


 Następny wpis pewnie będzie o oknach. Ich wymiana była koniecznością, bo były w bardzo marnym stanie. Jedynie okno w salonie jest prawie nowe, ale i ono zakończy swoją „karierę”, bo jego miejsce pojawi się wielkie, przesuwne okno z wyjściem na taras. Tej metamorfozy jestem najbardziej ciekawa.


 Nawet chciałam zrobić kilka zdjęć tarasu oświetlonego tarasu, ale po pierwszym zaliczyłam taki ślizg na oblodzonej podłodze, że ledwo aparat uratowałam :)
Pozdrawiam!

piątek, 1 stycznia 2016

No to burzymy!

Przyszła kolej na bardzo widowiskową i wyczekiwaną część remontu, czyli burzenie ścian. 



Udało mi się zajrzeć tam i zrobić zdjęcia kilku etapów . Najpierw runęła ściana na półpiętrze. Dzieliła ona część otwartą z sypialnią. Zamiana będzie spora, bo w miejscu sypialni będzie kuchnia otwarta na jadalnię z dużym stołem i kozą. 

Widok od strony przyszłej jadalni.

Widok od strony przyszłej kuchni.


 Nareszcie będzie spora, otwarta przestrzeń, ale jeszcze muszę uzbroić się w cierpliwość. Kolejny etap: nadproża.


I ta sama historia z pokojem Ady. Wyburzanie ściany i połączenie dwóch pokoi. 


W głębi będzie część sypialniana i myślę intensywnie, jak ją oddzielić od części dziennej? Otwarte przejście daje na pewno wrażenie przestrzeni, ale z drugiej strony widok na łóżko ( na dodatek pewnie w nieładzie ) nie jest kuszącą wizją ;)


 Są do wykorzystania dwuskrzydłowe drzwi z salonu. Wymiana szybek, pomalowanie na biało… Zobaczymy.


 I ostatnia, najmniejsza demolka to wejście do salonu. Tu trzeba było „jedynie” zrobić wyższy otwór na drzwi – za nisko było, a w rodzinie sami wysocy :)


Na razie jest wszędzie krajobraz jak po wojnie. Po każdej wizycie wychodzę stamtąd oblepiona kurzem i brudem wszelakim :) A to jeszcze nie koniec brudnej roboty!

Ale to już w kolejnym odcinku :)


Dziękuję za wsparcie w komentarzach!!!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...