poniedziałek, 8 lutego 2016

Walka trwa: kolejny epizod.

Weekendowy nadzór przy remoncie zaliczyłam, także czas na kolejną aktualizację. Jeżeli ktoś spodziewał się, że będzie lepiej ( łącznie ze mną, hehe ) to czas na wielkie rozczarowanie ;) Tak, tak – jest gorzej. Poniższe zdjęcia na dowód tego chaosu.
Wparowałam tam z nadzieją na lepsze widoki i mina mi zrzedła, ale za to od razu wywołałam uśmiech na twarzy wszystkich pracujących tam panów. A co ich tak rozśmieszyło? Pudełka, które dumnie trzymałam w dłoniach. Nie, nie chciałam się już urządzać, kupiłam je tuż przed przyjazdem i chciałam tylko przymierzyć na szerokość w mojej garderobie. Uff, zmieszczą się, za to ja mam od tej pory żartobliwą ksywę „Lejdi” :)
Postawiłam je do zdjęcia na dziwnej konstrukcji na parterze: to taki „mały” tor przeszkód do pokonania, żeby wejść na piętro :)


Zerknęłam do garderoby: ucieszyłam się, że zniknęła wielka rura, za to jest … dziura w ścianie!!! A wszystko po to, żeby doprowadzić wodę do pomieszczenia obok, które będzie dolną łazienką.


Tak oto wspaniale prezentuje się ta konstrukcja po drugiej stronie ściany ;)



Żeby było mało: już na samym wejściu „zaatakowały” mnie zwisające bezpieczniki:





Następnego dnia na miejscu tych zabytków techniki pojawiła się „mała elektrownia”:


Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na parterze: pod nogami wije się plątanina rurek, która wędruje sobie przez hol, 



i kończy drogę w spiżarni wydostając się na zewnątrz domu.


Mało? :) To czas na sypialnię na parterze. Ją też owładnęły rurki, tym razem doprowadzające wodę. 


A rozrzucone na podłodze kolanka aż się prosiły o sfotografowanie.



Dziura spowodowana zmniejszeniem schodów w kuchni nadal straszy. Trzeba poczekać, aż skończą się wszystkie akcje z prądem, które się wokół niej akurat dzieją.


To przechodzimy na piętro. 
Tam od razu wita właśnie zdemontowana wanna z górnej łazienki.


W jednym z pokoi kolejna malowniczo ciągnąca się rurka w podłodze, hehe.



Rzut oka na kuchnię: tam jak na dłoni widać wspólną walkę z materią ekipy „prądowej” i ekipy „wodnej” :) Ale podłączenia pod zlewozmywak, piekarnik itd. już prawie gotowe.


 Niedawno okna dostały też parapety. Jechałam głównie po to, by je sfotografować, ale zastałam szczelnie opatulone przed zniszczeniem. Dobrze, bo bardzo zadowolona jestem z wybranego kamienia.


 Jest biały, nakrapiany drobniutkimi kropeczkami, takimi ledwo widocznymi. Trudno było zrobić temu zdjęcie, ale coś widać:


I pomyśleć, że w tym domu naprawdę można było mieszkać od razu po zakupie ! Nie był to oczywiście szczyt marzeń dizajnerskich, ale niczego mu nie brakowało. Ale kupowany był z myślą o całkowitym remoncie i tak też się dzieje. Trzeba jak najbardziej wykorzystać jego potencjał, jednocześnie dostosowując go do swoich potrzeb. Tym razem znalazłam fotkę parteru: zrobiona jest z pokoju, który będzie łazienką, a widać na niej drzwi do sypialni. Zwracam uwagę na stylową boazerię ;)


Co dalej? Mogę już POWOLI wybierać wyposażenie dolnej łazienki. Przepadłam z wannami, umywalkami i kaflami :)
Dziękuję za słowa otuchy i kciuki!

Pozdrawiam!

wtorek, 2 lutego 2016

Krajobraz zniszczeń: level hard.

Remont trwa, każdego dnia dom wygląda coraz … gorzej :)
Zaglądam tam co kilka dni i nie dowierzam temu co widzę, hehe. Demolka doszła do takiego etapu, że „rozkopane” jest praktycznie wszystko i wygląda w środku jak po wybuchu bomby atomowej. Do jakiego etapu doszłam ja? Z nostalgią oglądam zdjęcia domu tuż po zakupie, kiedy to przypominał muzeum PRL-u ;) 


W ręce wpadł hiacynt, do niego dokupiłam osłonkę: cóż za oszczędność i logika, no trudno  :) Zapatrzona jestem bardzo w stare srebro, szkło merkury, więc dom i jego wystrój na pewno pójdą w tym kierunku. Ale to pewnie za jakieś sto lat dopiero, na razie jesteśmy na etapie prac archeologicznych ;)

No to czas na sprawozdanie!
Zaczynamy od parteru: garderoba ma nowe okno i pozbyła się płytek. Obecnie rządzi tam plątanina rurek instalacji wodno-kanalizacyjnej. Pokój obok garderoby będzie sypialnią. I tu czas na ciekawostkę: dom jest nietypowo zbudowany. Jedna jego część jest przesunięta w stosunku do drugiej i powstały dzięki temu zróżnicowane poziomy. Garderoba jest na parterze, a już do sypialni schodzi się trzy schodki w dół.


Widzicie dziurę w suficie? Nad sypialnią będzie kuchnia z jadalnią, które znajdują się na półpiętrze. Do nich można dotrzeć na dwa sposoby: jeden z nich to analogicznie z piętra trzy schodki w dół.


Skąd się wzięła dziura? Zachciało mi się zmniejszenia schodków prowadzących właśnie z piętra do kuchni. 


Niepotrzebnie zachodziły tak bardzo na ścianę, na której będzie zabudowa kuchenna. Ich obcięcie o te parę centymetrów da mi dodatkową szafkę, więc nie było się nad czym zastanawiać.


Łatwo się wymyśla, teraz trzeba powalczyć trochę z zakryciem dziury, ale podobno nie będzie źle. Mam nadzieję, bo w innym wypadku będę miała kuchnię otwartą na … sypialnię, hehe.  


W międzyczasie panowie elektrycy walczą z prądem, zadają milion pytań, a ja muszę wspiąć się na szczyt moich możliwości wizualizacyjnych, żeby w tym katakliźmie zobaczyć ustawienie zabudowy w przyszłej kuchni.


Nie zdążyłam ze zrobieniem zdjęcia schodów przed demolką, ale udało się odszukać fotkę zrobioną tuż po zakupie domu. Teraz będzie tu kuchnia, ale w tym pomieszczeniu była wcześniej sypialnia. Widać tu, jak bardzo te schody zachodzą na ścianę. 


 I na koniec jedno zdjęcie z półpiętra: zamarzyła mi się lampa, taka wisząca nad wolną przestrzenią przy schodach. Panowie elektrycy z uśmiechem marzenie zrealizowali, żartując stale ze mnie, że do wymiany żarówki będę musiała rusztowanie rozkładać :) Oj tam, tym się będę przejmować później ;)


A na koniec specjalne podziękowania dla jednego z moich Łobuzów gimnazjalistów! Mój nowy banner to dzieło tego zdolniachy: sam zaproponował, sam wymyślił, sam wykonał. Mi pozostało tylko wrzucenie ostatecznej wersji na bloga. Przyznajcie, że ładny :)
Marcin: za poświęcony czas i duży fun -  THX!

Do następnego wpisu!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...