A właściwie galop! Czas w tym roku minął mi błyskawicznie. Wszystko za sprawą Adki, która zmieniła całe nasze życie. Ani się obejrzałam, a dziś mija dziewięć miesięcy odkąd pojawiła się na świecie. A przecież niedawno wróciłam z Maleństwem ze szpitala...
Właśnie w takim "dzieciowym" klimacie powstał konik. Kupiony przypadkiem w jednym z supermarketów za 4 złote. Leżały te kolorowe, drewniane biedaczki pośród złotych bombek, srebrnych łańcuchów i innego świątecznego plastiku. To je wzięłam do siebie :)
W dyskusję, czy przemalować, czy nie, włączyła się prawie cała rodzina :) Także narazie jeden został w pierwotnej wersji, a drugiego przerobiłam. Dostał filcowe siodełko i uzdę wraz z lejcami :) Ciekawa jestem, która z wersji bardziej się Wam podoba ?
To już mój ostatni tegoroczny wpis. Nawet nie zauważyłam, że napisałam już 100 postów! Co to za liczba! A myślałam, że jak 10 napiszę i mój zapał nie zgaśnie, to będzie sukces.
Dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne, za miłe słowa pod poprzednim postem. Serce rośnie!
Na ten nadchodzący rok życzę wszystkim pogody ducha, dobrych ludzi wokół i piękna na co dzień.
Udanego świętowania!