Czas na kolejną odsłonę z placu boju!
Dzieje się coraz więcej i to w takich kwestiach, które mnie cieszą. Bo nie ukrywajmy: zmiana układu rurek kanalizacyjnych czy poprowadzenie dodatkowych przewodów w instalacji elektrycznej to mnie tak jakoś średnio interesowały ;) Tak: potrzebne, i tak: konieczne, ale mało inspirujące.
Na szczęście w końcu nadszedł czas na prace bardziej "wyglądające".
Zaczynamy od parteru:
Kafle położone! Piękne! Takie miały być, nie żałowałam ani przez moment. Jasne, że biała podłoga w ciągu komunikacyjnym, że pies, że milion innych powodów "na nie". Ale czy marzenia nie są od tego, żeby je spełniać? No trudno, najwyżej będę miała non stop brudną podłogę, od tego się nie umiera ;)
Zdjęcie poniżej jeszcze z pustą przestrzenią wołającą o schody. Zdradzę, że już końcówka, już ostatnie szlify, zatem i one pojawią się w kolejnym poście.
Co dalej na parterze? Łazienka.
To jeszcze z etapu prac kafelkarzy. Płytki już na ścianach, kafle podłogowe jeszcze czekały na położenie, ale też już są. I zagipsowana ściana po wpadce z płytkami nieopatrznie na niej przyklejonymi. Ufff !
Obecnie jest już tak:
W toalecie kafle te same, co w łazience. Stelaż zamontowany i czeka na miskę. Też już kupiona, wkrótce się objawi.
Wyjątkowo zejdźmy poziom niżej.
Tam są dwa pomieszczenia: piwnica i pralnia. Na to drugie cieszę się najbardziej, bo ma wyjście na ogród. Nie jest to pomieszczenie pierwszej potrzeby remontowej, ale szkoda było nim też się nie zająć. Grubsze, brudne prace już zrobione, na dopieszczanie przyjdzie czas.
Dół załatwiony, to czas na górę.
Pierwsze piętro i zdjęcie na dowód, że nie zawsze wszystko wygląda kolorowo. Brak schodów to też brak balustrad. Skrzynki tymczasowo barykadują przestrzeń, bo ja mam non stop wrażenie, że spadam w otchłań.
Wygrzebałam też zdjęcia kuchni tuż przed kafelkowaniem. Wrzucam na pamiątkę:
Jak kuchnia, to i fragment jadalni ze ścianą z cegieł. Są już wyczyszczone, w planach malowanie na biało. W kamienicy zachowałam ich naturalny kolor, w domu czas na zmiany.
Na koniec powrót do przeszłości. Fotki zrobione na tarasie późną jesienią z zamiarem pochwalenia się, jaka to jestem genialna krawcowa ;)
Nie, nie jestem, te poduszki na skrzynki to szczyt moich umiejętności, ale są, uszyłam w pocie czoła to i pokazuję. Powstały trzy, ale potrzeba więcej, tylko muszę się zabrać w końcu.
Materiał: Ikea, wypełnienie: gąbka tapicerska, zapięcie na zatrzaski i chwosty domowej roboty.
Podchodów do tego było więcej, niż samego szycia, hehe.
Jak na jeden wpis chyba już wystarczy. Materiał na kolejne już się zbiera, więc do przeczytania!
Mia