Plan na szydełkowe jajka wymyśliłam już dawno temu. Zaczęłam je robić jeszcze w zimowe wieczory, bo miało ich być duuużo i miały powędrować do wielu osób. W obecnej sytuacji jaja zostają w domu i raczej już więcej ich nie będzie. Patera zapełniona, wystarczy :)
Przy okazji załapał się jeden kuchenny kadr "na pamiątkę": przy trwających pracach wszystko jest poprzestawiane. Stół stał do tej pory w innym miejscu i tutaj rezyduje tylko tymczasowo, ale takie zmiany wcale nie są złe. Zawsze to jakaś odskocznia od codzienności.
Tym razem bez odnośnika do wzoru - robiłam tak "na oko", kombinując, by zmieścić do środka szydełkową bazę. Kolory też przypadkowe: wykorzystywałam resztki bawełnianych włóczek i powstał barwny akcent w mojej biało-czarnej kuchni.
Jest też kilka jaj w moich kolorach: to te z białego i szarego kordonka. Są bardziej pracochłonne, bo trzeba się "namachać", by zagospodarować cienką niteczką akrylową bazę, ale musiałam zrobić coś w 100% "mojego". Wiadomo, te barwy są bliższe mojemu sercu.
I prawie zbliżamy się do Wielkiej Nocy. Szydełkowych planów związanych ze Świętami już nie mam. Po tych jajecznych klimatach zatęskniłam za amigurumi, także można się spodziewać jakiejś maskotki.
Pozdrowienia!
Wszystkie Twoje jajka pięknie się prezentują. Podziwiam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń