Zrobiłam ją już jakiś czas temu, ale leżała niedokończona i zapomniana. W końcu nadszedł jej czas i ujrzała światło dzienne. Ale muszę się przyznać, że bez pomocy Męża nie podołałabym temu wyzwaniu. Jakoś nie potrafiłam ogarnąć wyobraźnią sposobów łączenia deseczek. Humanistyczny umysł dał o sobie znać i zaszwankowało myślenie przestrzenne :) Gdybym Wam pokazała co i jak próbowałam łączyć! No wstyd!
Ale już jest i rozgościły się w niej słoiczki na przyprawy.
Staram się coś nowego zrobić, głownie z myślą o mojej Panience, ale ciężko wygospodarować czas. Na szczęście Maleńka przesypia ładnie noce ( odpukuję, żeby nie zapeszyć ), więc późnym wieczorem mam chwilę czasu. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się coś skończyć. A tymczasem cieszę się skrzyneczką i pozdrawiam serdecznie.