W łazience wreszcie mamy lampy z prawdziwego zdarzenia. Zastąpiły dotychczasowe prowizorki, które wyjątkowo długo się u nas zasiedziały. Pierwsza lampa - sufitowa - to prawdziwy, stary okaz. Przekładana z miejsca na miejsce, w końcu się doczekała i teraz cieszy moje oko.
Druga lampa zawisła nad lustrem. Jest wynikiem kompromisu pomiędzy moimi zapędami estetycznymi, a twardym warunkiem Męża, że musi być odporna na ewentualne zachlapanie wodą. Nie było łatwo wybrać lampę z IP44 i jednocześnie odpowiednim dla mnie wyglądem. Ta zachwyciła mnie szklaną, jasnozieloną taflą.
Po zawieszeniu lampy okazało się, że lustro wisi jednak trochę za nisko i trzeba je przewiesić, ale to już w nowym roku.
Do jasnozielonego koloru elementów lustra przypadkiem dobrał się nowy zestaw umywalkowy. Strasznie mi się podoba ten kolor szkła. Chociaż kolor na zdjęciach zupełnie odbiega od rzeczywistego. Sztuczne oświetlenie i brak okna w łazience to zbyt trudne warunki dla mnie i mojego aparatu :)
Właśnie dziś zauważyłam, że przekroczona została liczba stu tysięcy wejść na stronę! Dla mnie to ogromna ilość ( zwłaszcza, że na prawie rok zniknęłam z blogowego świata ). Bardzo cieszę się, że to moje wymarzone miejsce jest przez Was odwiedzane i wielu osobom podoba się to, co tutaj pokazuję. Dziękuję za dowody serdeczności pozostawiane w komentarzach i mailach.
Pozdrawiam serdecznie życząc pomyślności w Nowym Roku!