Kolejny kawałek do kuchennej układanki dołożony - jest zielnik ( czy też wieszak ) nad wyspą. Kto pamięta poprzednie kamieniczne mieszkanie, ten pewnie kojarzy duży zielnik wiszący między belkami. Planując kuchnię w domu nie myślałam o takim rozwiązaniu w ogóle. Pożegnałam się z tamtym i nie szukałam nawet zastępstwa. Aż ostatnio weszłam do najlepszego, mojego ulubionego centrum ogrodniczego ( na dodatek znajdującego się w mojej wsi ) i tam Go zobaczyłam. Dzięki takim zbiegom okoliczności zaczynam wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia ... do przedmiotów.
Był czarny - to już dużo :) A na dodatek delikatny, ażurowy wzór przypominał ten na kuchennych kaflach, więc długo się nie zastanawiałam. Dopiero wsiadając z nim po auta uzmysłowiłam sobie, że przecież już nie chciałam go w nowej kuchni ... I te 5 min jechałam z duszą na ramieniu prawie przekonana, że nie wpasuje się w ogólną koncepcję. Przyznaję bez bicia: żałowałam, że nie posłuchałam rozumu, tylko znów fruuu i będzie, co ma być. Zielnik ukryłam w kącie w holu i przez kilka dni udawałam, że go tam nie ma. Ale nadchodziły święta i nawet wymyśliłam, że jakby co, to sprezentuję go osobie, która wiem, że o takim marzyła. Zebrałam się w sobie, przymierzyłam go i ... nie było tak źle. Po chwili już wisiał na swoim miejscu i ja naprawdę nie żałuję zakupu. A wręcz żałuję, wcześniej się za czymś takim nie rozglądałam.
Pewnie kompozycja będzie się zmieniać w zależności od pory roku, natomiast obecnie tez zimowy czas reprezentują na szybko zrobione śnieżynkowe łapacze snów. Zamiast serwetek, oprawiłam w obręcze gwiazdki i doczepiłam, co miałam pod ręką. A na zielniku kilka moich ulubionych książek kucharskich. Jest ich o wiele więcej, ale mają one do dyspozycji całą szafkę w wyspie. Jednak czasem mam ochotę na taką prawdziwą półkę z książkami w kuchni. Tylko jak to pogodzić z moją miłością do b&w oraz ładu w przestrzeni? Chyba się nie da, albo muszę poczekać na kolejny zryw, hehe.
Nie zdążyłam ze świątecznymi zdjęciami, ale ten kadr przypomniał mi o tegorocznym drzewku świątecznym. Pierwszy raz miałam w tej roli sosnę i jestem nią oczarowana. Było to przede wszystkim pokaźne drzewko, które wyprosiłam z dekoracji przed centrum ogrodniczym :) Prawie tam zamieszkałam, więc mam małe fory. Chciałam po świętach zasadzić je w ogrodzie, dlatego zależało mi na dorodnym okazie. Ciepła zima ułatwiła zadanie - sosna już na swoim miejscu i tam też wygląda tak dostojnie. Chociaż, żeby nie było samych hymnów pochwalnych na jej temat, jest okropna wręcz do dekoracji. Duże, szerokie gałązki kłują niemiłosiernie, a sznureczki przy choinkowych ozdobach ciężko "przepchnąć" przez ten gąszcz igieł. Co chwilę coś z niej spadało, ale wybaczam i trzymam kciuki, by się przyjęła na nowym miejscu.
Tak się też złożyło, że prawie rok temu zamieściłam tu wpis o pojawieniu się wyspy i też pojawił się bukiet kwiatów. Nie, nie - to nie te same zdjęcia. To kolejne przedurodzinowe kwiatki, jak ten czas pędzi!
A co w kwestii remontu?
Planując kuchenną zabudowę zostawiłam na samym końcu lukę. Wtedy nie byłam pewna, co tam chcę mieć, za to wiedziałam na 100%, że ponad pięć metrów kuchennych mebli na jednej ścianie plus boczna zabudowa i wyspa to jak dla mnie aż nadto. Nie chciałam powiększać tego kolosa o kolejną szafkę, więc najpierw wpasował się tam telewizor ( w sumie - prawie nieużywany, ale pominę to milczeniem ). Poźniej stanął tam jeszcze skrzydłokwiat, ale nadal czegoś brakowało. Po dwóch latach myślenia olśniło mnie i właśnie rozpoczęły się prace. A właściwie roboty, bo na początek trzeba skuć ścianę, żeby wewnątrz poprowadzić przewody. Szczerze mówiąc, myślałam że poprzednie korytko na ścianie było okej, ale nie będę się kłócić, przekonał mnie argument, że będzie lepiej wyglądało.
Także pozdrawiam spod warstwy kurzu i biorę się za szydełkowanie. Na warsztacie coś, co wybrała sobie Ada i walczę zawzięcie, bo łatwo nie jest :)
I mnie się marzy taki zielnik-wieszak. Ale u mnie będą wisiały garnki i patelnie, bo kuchnia nie daje poszaleć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam także remontowo :)
Piękne miejsce wyczarowalas, zielnik bardzo interesujacy 😊
OdpowiedzUsuńZawsze zachwycał mnie Twój zielnik, był czas, że intensywnie szukałam takiego, bezskutecznie. A tu proszę, jaka szczęściara, nie szukała a ma 😊 Może to znak, że warto rozejrzeć się znowu ☺
OdpowiedzUsuń