poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Witryna już na swoim miejscu!




Tytuł mówi sam za siebie: nasz nowy mebel stanął wreszcie na swoim miejscu. Sporo się naczekałam, ale warto było, bo witryna wpasowała się idealnie w klimat przedpokoju. Ja ją stale podziwiam i planuję , co tam postawię. Na pewno dolna część jest przeznaczona na buty. Natomiast przeszklone półki tylko czekają na te wszystkie moje bibeloty. Ale mam plan: nie zagracić :)




Przedpokój jest wąski, więc wybraliśmy przesuwane drzwiczki.  Blat i uchwyty nawiązują do ich odpowiedników w kuchni i jadalni.




Już z myślą o witrynie kupiłam te drobiazgi.  Dwa pojemniki przywiozłam z urlopu w Świnoujściu - są w sam raz na przechowywanie drobiazgów, które powinny być pod ręką.




A piękny lampion przyjechał od DagiMary, wraz z innymi przedmiotami, które na pewno się pojawią na blogu.  Dagi – wielkie dzięki !




A skoro witryna już stoi na swoim miejscu, to znaczy, że boazeria skończona. Kosztowała ona wiele pracy, ale jesteśmy bardzo zadowoleni. Przede wszystkim z jej funkcji użytkowej. Nasz husky do małych psów nie należy i mimo jego spokojnego  charakteru i braku wybryków, dawniej ściany w przedpokoju po miesiącu od malowania wyglądały okropnie: brudne, "wykropkowane" od ocierania się  czy otrzepywania. Dlatego boazeria w tak newralgicznym miejscu jest idealna - można umyć i po kłopocie. 
 




Na pokazanie  czeka jeszcze druga strona przedpokoju, ale to już następnym razem.



Cieszę się, że tu wpadacie i zostawiacie ślad!
Dziękuję i pozdrawiam!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Na przedpokoju




Każdego lata dochodzę do takiego samego wniosku: letnie dni mijają w szalonym tempie. Tym razem jest tak samo, dlatego dzisiejszy wpis jest z rodzaju tych „na szybko”.
Przedpokój zmienia się z dnia na dzień, mimo niewielkiej ilości czasu, jaką możemy poświęcić na prace remontowe. Ale już jest coraz ładniej!
Nie spodziewałam się, że to wszystko pochłania tak wiele czasu, ale mój Mąż stara się to wszystko robić bardzo dokładnie i równiutko. 
I chwała mu za to, bo przychodzi z pracy i jeszcze ma cierpliwość do tej dłubaniny.





 A gdzie malujemy deski?
W salonie!
Nie muszę dodawać, jak tam wygląda?
 Uodparniam się powoli :)





Ostatnio niewiele interesujących przedmiotów pojawia się w dziale kuchennym w TK Maxx’ie, ale znalazłam tam ten talerz.Żałuję, że był tylko jeden, bo podane na nim potrawy nabierają dodatkowego „smaczku”. 
( razem z talerzem pozuje pyszne ciasto czekoladowe z wiśniami – moje ostatnie odkrycie ).



Pozdrawiam!

czwartek, 9 sierpnia 2012

Maszyna do pisania






Z urlopowego wyjazdu przywiozłam jeszcze jedną pamiątkę – maszynę do pisania Consul. Wyszukał ją na targu staroci mój Chrzestny i mi ją podarował. Jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, gdzie ją postawię. Znalazła swoje miejsce w kąciku i stoi na stoliku maszyny do szycia ( to znów prezent od Teściowej ), która czeka na przemalowanie.
Salon robi się trochę w stylu retro i dobrze, bo mieszkamy w kamienicy i w mieszkaniu też chcemy ten klimat zachować.


Maszyna jest w idealnym stanie i w pełni sprawna.


Bardzo spodobała mi się jej kolorystyka.






A na przedpokoju kolejne zmiany. Jest już nowa podłoga - jasna, rozświetlająca  to ciemne pomieszczenie. Marzyła mi się podłoga drewniana, ale przeszkody natury technicznej na nią nie pozwoliły, więc wybrałam panele jak najbardziej przypominające deski.  
 Nie są one gładkie i błyszczące, ale przyjemnie szorstkie.




Przywieźliśmy prosto z gór przygotowane dla nas deski na ściany – piękne, pachnące lasem. Przed nami akcja „malowanie”.




Natomiast nowa podłoga najbardziej spodobała się naszemu futrzakowi, który upodobał ją sobie na popołudniowe drzemki.



To sprawca wiecznie zapchanego odkurzacza i najlepszy przyjaciel Adki.


Tym futrzastym akcentem żegnam się i gorąco pozdrawiam!

piątek, 3 sierpnia 2012

Pourlopowo



Dawno nie było nowego wpisu, ale nie umiałam się zabrać za pisanie. Powrót z urlopu i doprowadzenie wszystkiego do ładu pochłania jednak wiele czasu.
W działalności remontowej znów coś się dzieje- przedpokój został pomalowany. Zdecydowaliśmy się w końcu na farbę z mieszalnika i efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Kolor to taki delikatny szary, ale zmienia on swój odcień w zależności od światła, jakie pada na ściany. Już wiem, że trzeba wymienić żarówkę w jednej z lamp, bo ciepłe światło, które daje, zniekształca mocno kolor rzeczywisty. 
Nawet na zdjęciach widać diametralną różnicę w odcieniach, ale przedpokój musi być fotografowany przy sztucznym świetle – po prostu jest w nim zbyt ciemno.
Właśnie w tym miejscu stanie pokazywana ostatnio witryna. Już nie mogę się doczekać, ale muszę się uzbroić w cierpliwość, bo jeszcze wiele do zrobienia. Kolejny etap to wymiana paneli, które mogły być już dawno położone, gdyby nie fakt, że trafiliśmy na bardzo niesolidny sklep.



Tegoroczny urlop spędziliśmy w Świnoujściu i podczas spacerów odwiedzaliśmy Cafe Kredens, gdzie nie tylko podziwiałam aranżację wnętrza, ale i wypatrzyłam lampy – takie same wiszą u mnie :)




 Pokazywałam je tutaj.




W naszym hotelowym ogrodzie rozstawiono plażowe kosze. Mają w sobie czar dawnych lat i jedyną przywiezioną do domu pamiątką znad morza jest właśnie miniaturka takiego kosza.





Odwiedziłam też moją Babcię, od której dostałam niezwykły prezent –używany przez nią dawniej syfon. Ogromnie mi się podoba i stanowi dla mnie wyjątkową pamiątkę rodzinną.




A zupełnym przypadkiem kupiłam turkusowe szklaneczki, które idealnie do niego pasują. 





Pamiętam z dzieciństwa stojące na ulicach saturatory i ten wyjątkowy smak wody z sokiem.




Dostałam też jeszcze jeden niesamowity prezent, ale on ( a w zasadzie ona ) zasługuje na osobny wpis.

Tymczasem pozdrawiam serdecznie!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...