Tytuł mówi sam za siebie: nasz nowy mebel stanął wreszcie na swoim miejscu. Sporo
się naczekałam, ale warto było, bo witryna wpasowała się idealnie w klimat
przedpokoju. Ja ją stale podziwiam i planuję , co tam postawię. Na pewno dolna część
jest przeznaczona na buty. Natomiast przeszklone półki tylko czekają na te
wszystkie moje bibeloty. Ale mam plan: nie zagracić :)
Przedpokój jest wąski, więc wybraliśmy przesuwane drzwiczki. Blat i uchwyty nawiązują do ich odpowiedników w kuchni i jadalni.
Już z myślą o witrynie kupiłam te drobiazgi. Dwa pojemniki przywiozłam z urlopu w Świnoujściu - są w sam raz na przechowywanie drobiazgów, które powinny być pod ręką.
A piękny lampion przyjechał od DagiMary, wraz z innymi przedmiotami, które na pewno
się pojawią na blogu. Dagi – wielkie dzięki !
A skoro witryna już stoi na swoim miejscu, to znaczy, że
boazeria skończona. Kosztowała ona wiele pracy, ale jesteśmy bardzo zadowoleni.
Przede wszystkim z jej funkcji użytkowej. Nasz husky do małych psów nie należy
i mimo jego spokojnego charakteru i braku wybryków, dawniej ściany w przedpokoju
po miesiącu od malowania wyglądały okropnie: brudne, "wykropkowane"
od ocierania się czy otrzepywania. Dlatego boazeria w tak newralgicznym
miejscu jest idealna - można umyć i po kłopocie.
Na pokazanie czeka jeszcze druga strona przedpokoju,
ale to już następnym razem.
Cieszę się, że tu wpadacie i zostawiacie
ślad!
Dziękuję i pozdrawiam!