Pisałam, że ze szczecińskiej giełdy przywiozłam coś jeszcze.
Za kilka złotych obkupiłam się w osłonki na doniczki na stoisku ogrodniczym. Wieźć
to wszystko przez całą Polskę to szczyt głupoty, ale za taką cenę żal było nie
wziąć. A że bagażnik duży, to jakoś udało się wszystko dowieźć bez uszczerbku (
mój Mąż złapał się za głowę, kiedy zobaczył, jak z walizki wyrzuciłam ubrania
i wszystkie te skorupy owijałam w ręczniki i pieczołowicie układałam niczym
puzzle, hehe).
Za 4 złote wpadła ceramiczna misa, która dopiero została
zagospodarowana. W Biedronce są teraz mini roślinki, więc wzięłam jedną, a Adka pomogła w sadzeniu.
Do tego wariactwa dołożyłam jeszcze starca kupionego w
Międzyzdrojach. Nie żebym tam po rośliny jeździła :) Weszłam do Netto, bo w
pogoni za ładną fotką kompletnie przemoczyłam buty. Ze sklepu wyszłam ze
skarpetkami i doniczką. Eh, ten uśmiech półgębkiem Męża :)
A to już wspominane ujęcie. Nawet jak mi buty zalewało nacisnęłam
spust migawki, zamiast uciekać :)
Na parapecie widać moje kolejne doniczkowe zdobycze z giełdy. Te były
po 8 złotych!
Robiąc zdjęcia stołu musiałam tak kadrować, by nie załapały
się „elementy dekoracyjne” przyniesione przez Męża. Ostatnio
zastanawiałam się, czy tylko u nas jest tak, że stale coś gdzieś się podziewa?
Teraz mam mały składzik opon i innych precjozów, bo przecież nowy sezon motocyklowy
za pasem, więc przygotowania trwają w najlepsze. A z drugiej strony, to A. bez mrugnięcia okiem zgadza się na te
moje wszystkie wariactwa wnętrzarskie, więc już niech te opony chwilę poleżą :)
Pozdrowienia!
Rozumiem Cię bardzo dobrze! U nas też w zeszłym tygodniu nowa opona na przód do motocykla leżała :D Na szczęście już wymieniona. Ale kombinezon i kask już się rozgościł w pokoju...
OdpowiedzUsuńBratnia duszo!!! :) U mnie dopiero w przyszłym tygodniu opony się wyprowadzą, za to doszły kolejne części :) Kurtka dumnie wisi w szafie, a kask leży na komodzie najczęściej :)
UsuńPozdrowienia dla Brata Wiatru :)
To chyba normalne, ze panowie sie w pokoju rozgaszczaja.....Ale cudenka do domu przywiozlas !!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabi
Pewnie normalne... tylko efekt wizualny psuje :) Muszę grzecznie to wytrzymac, bo się czaję na nową lampę, hehe.
UsuńPozdrowienia!
Ah jak ja Wam tych motocyklistów zazdroszczę. Wsiąść z takim na motor i popędzić w siną dal... :) A tak serio to racja, wiecznie się te męskie zabawki po domu walają, a na nasze wariactwa mężowie patrzą z tym właśnie uśmiechem "półgębkiem". A ile to się człowiek musi poświęcić dla tej pasji, buty zniszczyć, zmoknąć, przemarznąć... ale jaka radość z efektu, prawda? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU nas to tylko Mąż jeździ, ja z dzieckiem zostaje :) Taki los kobiety motocyklisty, hehe. Dobrze, że motora nie można wstawic do domu, bo pewnie by przy nim spał :)
UsuńPozdrowienia!
Oj nie mów hop! Mamy znajomego, który na zimę motocykl wnosi na trzecie piętro w bloku do pokoju :D
UsuńOby mąż Mii tego nie czytał ;p
UsuńTego już bym nie przeżyła :)
UsuńZielono = Wiosennie :) miłego weekendu życze ;)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo marzy mi się wiosna, bardzo. Ale dziś piękne słońce, to już prawie, prawie. I Tobie życzę dobrego dnia!
UsuńCudne są. Te przetarcia (wręcz odrapania) są piękne. Bardzo dobry zakup i śliczne dekoracje. Pozdrawiam. Ania
OdpowiedzUsuńDzięki, super, że się podoba! Pozdrowienia!
Usuńwidzę nową odsłonę bloga !!!! pięknie !!! jakby w podniebnej krainie ;-))
OdpowiedzUsuńDziękuję, był najwyższy czas na odświeżenie bloga :)
UsuńNaszym mężom czasem się wydaje chyba, że to co nam naznoszą "świetnie" współgra z całą resztą. U mnie też już różne dziwactwa były ale ja swojego gonię z tym do garażu ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja nadal czekam, aż Mąż wyniesie ten majdan, obiecał, że już niedługo, hehe.
UsuńPozdrowienia!
Piękny stół i obok...opona:) to naprawdę uroczy widok...ludzie się naprawdę szukają długie lata, by potem dzielić mieszkanie z własnymi pasjami:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Stół śliczny :) A doniczki wspaniale się prezentują, nic dziwnego, że wiozłaś też bym tak zrobiła :) buziaczki aga
OdpowiedzUsuń