Odkąd Ushii pokazała metamorfozę zwykłej klatki wątpliwej urody zasiała we mnie potrzebę zrobienia czegoś takiego. I w niedługim czasie zupełnym przypadkiem trafiłam na takie "szkaradziejstwo". Klatka została dodatkowo bogato wyposażona w plastikowe kwiatki, pstrokate ptaszki ( żałuję, że zdjęć nie zrobiłam ) oraz mechanizm mający wydawać ptasie trele. Ów mechanizm już w momencie zakupu był zepsuty i pewnie dlatego zapłaciłam za klateczkę
całe 6 zł.
Swoją wersję klatki pokazała też Aga z Oazy. Chyba zapanowała "klatkowa" choroba :)
Wnętrze wymontowałam, całość pomalowałam na biało i po zamontowaniu haczyka klatka zawisła w oknie sypialni. Okienko jest niewielkie, więc i wielkość klatki doskonale się wpasowała. Przez wymiary okna sypialnia jest dość "mroczna", ale akurat w tym pomieszczeniu jest to dla nas zaletą.
Z okiem widać stare, ogromne drzewa. Każda pora roku to inny krajobraz za szybą. Teraz podziwiamy prawie nagie konary i po pół roku przerwy możemy dostrzec kamienicę w oddali. Przy okazji pochwalę się roletą rzymską. Z racji rozmiarów okna uszyta na zamówienie. Materiał ma wytłaczane kwiaty, niezwykle miłe w dotyku.
A tak wyglądała klatka przed metamorfozą. Niestety, bogate wnętrze zdążyłam wymontować.
W klatce były też dwa kolorowe ptaszki z piórkami. Skorzystałam z przepisu Ushii, trochę go modyfikując. Ja nie miałam gipsu modelarskiego, więc podkradłam Mężowi zwykły gips budowlany, który też doskonale się sprawdził. Kilkakrotnie zanurzyłam w nim ptaszki, wyszlifowałam, a następnie pokryłam krakiem dwuskładnikowym ( dobrze znanym dekupażystkom ). W powstałe spękania wtarłam porporinę ( większy ptaszek ) i cienie do powiek -udany eksperyment - ( mniejszy ptaszek ). Całości nie trzeba już lakierować, bo pięknie się mieni i jest odporna.
Bardzo cieszą mnie takie metamorfozy. Niewielkim kosztem spełniłam swoje marzenie o klateczce, chociaż na większą i tak nadal będę polować .
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających, a szczególnie nowych obserwatorów.
SUPER!!!! klatka pieknie sie prezentuje, ale najbardziej mnie ptaszki zachwycily, nie znalam tej metody gipsowej. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKlatka jak klatka, ale ptaszki super zaczarowałaś - gdyby nie opis co i jak, to bym nie uwierzyła, że kryją w sobie plastikowe paskudztwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Wspaniała metamofroza !!!
OdpowiedzUsuńKlatka jak z ekskluzywnej galerii wnętrzarskiej !!!
Pozdrawiam Aga
Rewelacyjna przemiana.Te białe klateczki podobają mi się ciągle i nieustająco.A ptaszki suuper!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I kolejna piękna klateczka ... Twoja była drewniana, co nie często się zdarza ... zwykle są metalowe :) lub gorzej ... plastikowe, ale i z nich można cudeńko wyczarować. Ptaszki urokliwe ci wyszły ... mająswój styl. Pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńsuper klateczka iptaszyska tez mi sie bardzo podobaja razem tworza niesamowity klimat pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMetamorfoza klatki i ptaszków na 5 z plusem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
ptaszki zrobiły na mnie wrażenie,pozdrowionka
OdpowiedzUsuńMia, metamorfoza bardzo udana, klatka wyglada super i ptaszki bardzo ciekawe. Roleta tez bardzo mi sie podoba, szkoda ze nie widac jej jeszcze lepiej na fotce. Ach piekne rzeczy tworzysz, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna metamorfoza:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Klatka zyskała drugie, mimo jednego koloru. piękniejsze życie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Właśnie do Ciebie trafiłam. Trochę czasu zajęło mi przejrzenie całego bloga, ale warto było !!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam starocie.
A Twoja mydelniczka mnie zauroczyła. Już zasubskrybowałam sobie Twój blog. I może i ja odważę się pokazać swoje starocie.
Wielkie buziaczki dla bratniej duszy !!!!
Dorota
Fantastycznie przerobilas klatke i ptaszorki!
OdpowiedzUsuńWpadłam do Ciebie przypadkiem zupełnie i chyba na dłużej zostanę. I miło mi że wpadlam bo spodobało mi się tu bardzo.
OdpowiedzUsuń