Na wielu blogach zapanowała już świąteczna atmosfera. Zmobilizowało mnie to do rozpoczęcia swoich przygotowań. I jest pierwszy przedświąteczny akcent: zawieszka, która pozuje wraz z metalowym konikiem. Kiedy zobaczyłam go na wystawie sklepowej, pomyślałam: "żeby tylko nie był drogi!". Cena przyjemnie mnie zaskoczyła i mam kolejnego konika do kolekcji.
A to pierwsza zawieszka: wykonana metodą decoupage z użyciem kraka dwuskładnikowego. Wiele z nas zachwyca się retro zdjęciami. Niestety, nie trafiałam na takie wzory na serwetkach czy papierze do decu. Przypomniałam sobie o innym sposobie: drukowaniu na papierze śniadaniowym. Cały proces jest taki sam, jak przy drukowaniu na tkaninach. Udało się i od dziś chyba zaprzestanę kupowania papierów i serwetek :)
Druga zawieszka zrobiona z monogramen mojej ulubionej literki. Będzie nową zakładką do książki.
A to są sprawczynie całego zamieszania: metalowe blaszki dołączane do przesyłek pocztowych. Kilka z nich zdążyłam uratować przed wyrzuceniem przez Męża. Wystarczyło wywiercić dziurki i świetnie nadały się na solidne, trwałe zawieszki.
Ostatnia zawieszka nie powstałaby bez mojego prezentu od Męża: cudnej, wspaniałej wyrzynarki :) Chyba Mąż już się uodpornił na dziwne marzenia żony i po prostu kupił ją bez dziwnych min i komentarzy. A że jemu też czasem jest potrzebna, to mu ją hojnie pożyczam :)
Efekt bardzo mi się spodobał. Wyszło coś na miarę koronki. To zasługa delikatnego wzoru i srebrnego wypełnienia spękań.
A tak wyglądają surowe serduszka. Jeszcze nieobrobione pilniczkiem czekają na swoją kolej. Przyznam się, że całe to wyrzynanie nie jest takie łatwe. Potrzeba pewnej ręki i dużej precyzji. Mąż zlitował się nad niewprawioną jeszcze żoną i wyciął zapas drewnianych serduszek.
To nie koniec zawieszkowej manufaktury. Czekają kolejne wzory i pomysły.
Tylko czas trzeba znaleźć.
Pozdrawiam serdecznie!
Nie ma to jak zgrany duet.efekty-urocze przedmioty z duszą.Zaciekawiłaś mnie tym drukowaniem na papierze śniadaniowym. Pokaż jeszcze tą wyrzynarkę. Też lubię takie zabawki.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Konik jest śliczny! Co do wycinania- wyrzynania, to podziwiam. Sama próbowałam i... kiepsko ;-) mi to wyszło. Faktycznie wzór koronkowy na sercu wraz ze spękaniami wygląda świetnie.
OdpowiedzUsuńMia Czarodziejko! :)
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam kiedy pojawiły się u Ciebie nowe posty!
A przecież ja KOCHAM u Ciebie być :*
Mam nadzieję, że Malutka jest zdrowa i grzeczna :)
Wspaniałości :) Ja też trzymam te metalowe blaszki z listów z założeniem, że kiedyś się do czegoś przydadzą ;)Twoje zawieszki są cudne!
OdpowiedzUsuńA konika mam takiego samego :)
Pozdrawiam cieplutko :)
blaszki też ratowałam, nie wiem co się stało ale teraz już ich nie dostaję. A wyrzynarka to moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam konika i się zastanawiałam nad nim, chyba jutro po niego pobiegnę jednak:)
OdpowiedzUsuńAle cuda z tych zawieszek zrobiłaś! możesz przybliżyć tą metodę?
pozdrawiam serdecznie!
Madzika - w takim razie zrobię zdjęcia i pochwalę się wyrzynarką.
OdpowiedzUsuńAga - dziękuję za miłe słowa. Fakt, na początku wyrzynanie nie jest łatwe, ale trening czyni mistrza. I dużo zależy od ostrzy. Ja od razu dokupiłam specjalny zestaw.
Polko - Adka zaliczyła już pierwszy katar jesienny :) Aż się zaczerwieniłam na to wyznanie :)
Elle - jak napisałaś o koniku, to sobie przypomniałam, że takiego u Ciebie widziałam. Czekam na Twoje pomysły na zawieszki :)
Trzpiot - ja już przykazałam, żeby ich nie wyrzucać. To taki cenny półprodukt :)
Ola83 - kupuj konika :) A zawieszki pomalowałam na biało, następnie nakleiłam wydrukowany motyw, po wyschnięciu kleju położyłam kraka dwuskładnikowego Stamperii. Na koniec spękania wypełniłam porporiną i cieniami do powiek. Lakierowć nie trzeba. To tak w skrócie.
Też ostatnio konika na biegunach kupiłam. Zawieszki fantastyczne! Szczególnie ta koronkowa mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fajne i pomysłowe wykorzystanie tych nikomu niepotrzebnych blach. Recykling się chwali! I do tego jakie potrafią być ładne w drugim życiu. Wszystko dzięki pomysłowości. Szczególnie ta z moim inicjałem mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńA koniczka gdzie kupiłaś jeśli wolno zapytać?
I to koronkowe serducho też wpadło mi w oko. Oj, widzę że za sprawą twojej nowej zabawki będzie się u ciebie działo...
Bianco - konika kupiłam w moim mieście, w sklepie z drobiazgami. Akurat go otworzyli i zajrzałam tam z ciekawości. Nie wyszłam z pustymi rękami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
Alez się cieszę, ze nareszcie mogłam do Ciebie zajrzeć :) Piękności u Ciebie!
OdpowiedzUsuńA jak jeszcze zobaczyłam w poprzednim poście te klateczki i ptaszki to od razu miałam uśmiech od ucha do ucha :))
Z wyrzynarka to gratuluję zakupu! He he, to był jeden z pierwszych prezentów jakie dostałm od M. jak już byliśmy ze sobą... więc po tych paru latach już się niczemu nie dziwi :)
A te serca to w pierwszej chwili myślałam, że z tych metalowych kawałków wycinałaś! Kurcze, masz rację, ja tez je oczywiście dostaję i ciągle się zastanawiam co z nimi zrobić, bo trochę szkoda wyrzucać, a żeby tak leżały to tez bez sensu... będę kombinować dzięki Tobie :)
Ściskam cię mocno!!